Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    18
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    44

Stokrotkowo-Marcinowa przebudowa.


100krotki

716 wyświetleń

13 maja 2009.

 

 


Data warta adnotacji w dzienniku:)

 


Od rana przejmowaliśmy nasz - chwilkę już temu kupiony dom.

 


Nie obyło się bez lekkich, leciuteńkich rozczarowań, które dziwnym trafem wcześniej przewidziałam. Poprzedni właściciel wykazał w operacie szacunkowym stałą zabudowę w kuchni, co trochę podwyższyło wartość domu.

 


Przy nas był robiony operat i właściciel zapewniał, że zabudowa zostaje. Dziś zastaliśmy tam stare rozklekotane szafki wstawione naprędce w miejsce zabudowy.

 


No cóż - i jedna i druga wersja kuchni jest dla nas nie do przyjęcia.

 


Teraz mamy stare zakopiańskie meblościanki, a mielibyśmy nowe, białe plastiki.

 


Nie jest najgorzej - czytaliśmy o domach, z których poprzedni właściciele wymontowywali armaturę, framugi, posadzki - u nas co prawda jest to jeden wielki szrot, ale go nam łaskawie ostawiono:)

 


Potem zapoznawcze spotkanie z nowymi sąsiadami, wyjazd do zakładu energetycznego w Pruszkowie i przepisanie umowy.

 


Poszło sympatycznie i bezproblemowo. Tak samo, a może jeszcze milej, było z gazownią w Grodzisku.

 


Powrót do domu na małą - obiadową chwilkę i zaraz wyjazd z najmłodszym synem na nowe włości.

 


Po drodze zakupiliśmy trochę ziemi, szpadel i grabie w wersji mini dla Felka. Nasionka i sadzonki zbieraliśmy już od miesiąca.

 


Pierwszy wjazd do naszego domu - Marcin z przytupem zaparkował auto wewnątrz posesji ( nie jak dotąd skromnie za płotem).

 


Ja z Felkiem pobiegliśmy na koniec ogrodu, żeby wyznaczyć mu parę rabatek.

 


Posialiśmy przy płocie powoje, maciejkę i pachnące groszki.

 


Odkryliśmy cudne drzewo - stary orzech cały porośnięty winną latoroślą.

 


Na drzewie jest dach z winorośli, a pnącza zwisają z niego jak liana.

 


Winorośl rozrasta się aż na płot i daje owoce, bo mnóstwo było ususzonych gałązek.

 


I tak siedzimy przycupnięci pod tą winoroślą, siejąc, grabiąc i sadząc, gdy otwierają się drzwi od strony naszej przyszłej galerii i wychodzi mój mąż - po pierwszym, gospodarskim obejściu domostwa.

 


Wtedy, widząc go wychodzącego, po raz pierwszy poczułam, że jesteśmy u siebie w domu i aż mi się buzia roześmiała do niego:)

 


Potem jeszcze spędziliśmy kilka chwil w domu - planując jego przyszłą rozbudowę, pokoje dla dzieci, kuchnię i wyjście z salonu na taras.

 


Na koniec zdecydowaliśmy, że przejmujemy także stary numer telefonu oprócz przeniesienia naszej obecnej linii telefonicznej.

 


No i tak wyglądał nasz 13.05.2009... Jak dla nas dzień pełen niezwykłych wrażeń:)

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...