Z pewną taką nieśmiałością....Dzie nnik Pauli i Jacka
Teraz trochę o naszym projekcie.
Od kiedy pamiętam zawsze z przyjemnością oglądałam katalogi z projektami, wystrojami wnętrz itp. Kiedy przeprowadzaliśmy sie do pierwszego domu, liczba czasopism zalegających na półkach znacznie wzrosła (przy każdym sprzątaniu obiecywałam sobie, ze kiedyś powyrzucam papierzyska ).
To wszystko jednak nic! Prawdziwy szał sie zaczął, kiedy okazało sie, że musze znaleźć ten jeden projekt! Tak na poważnie!!! Na całe życie!!!!
Oczywiście ciężar wyboru na mojej głowie, gdyz mój małzonek zna sie na tej wizualnej stronie mniej więcej tak jak ja na balecie - czyli wogóle.
Z mężowskim nakazem: "wybierz coś" rzuciłam się więc na wspomniane katalogi, internet, zaczełam obsesyjnie oglądać mijane na ulicach domy...No i klapa...osiołkowi w żłoby dano...
Jak węwnątrz pasowało, to zewnątrz był nie do przyjęcia...i odwrotnie. A jak wszystko było ok, to znów zbyt skomplikowany i drogi w wykonaniu.
Doszło do tego, że projekty sniły mi się po nocach i juz nie mogłam na nie patrzeć...
To ponoć dramat dzisiejszego społeczeństwa...zbyt dużo mozliwości. Wybór pasty do zębów może być problemem a co dopiero domu, który ma nam towarzyszyć całe zycie!!!
Ale wracając - okazało sie, że zupełnie nie potrafie sie zdecydować! Miałam dosyć klarowną wizję tego, jak powinien domek wyglądac wewnątrz, dlatego opierałam sie głównie na rzutach.
Wiedziałam, że na dole musi być duży salon, kuchnia, jadalnia - wszystko to "razem ale oddzielnie". Oprócz tego łazienka i koniecznie na dole dodatkowy pokój - jako pani nauczycielka potrzebujue bowiem miejsca, gdzie mogłabym przyjmowac biedne, niedouczone sierotki a poza tym czesto mamy gości, którzy zostają na kilka dni/ tygodni.
Na poddaszu miały sie znaleźć trzy sypialnie - nasza i dzieciaków.
Proste, prawda???
W ten sposób -w męczarniach okropnych - wybrałam kilka projektów i przekazałam znajomemu architektowi. On skomentował, że są ... :takie średnie"
Zapropował rysowanie projektu - a że jest kolegą męża (na układy nie ma rady :) ) zaproponowana przez niego cena nie była wiele wyższa niż w przypadu projektu gotowego.
Usiedliśmy wiec przy komputera, ja powiedziałam jakie mam wymagania (oprócz opisanego ukł. pomieszczeń, dom musiał mieć zintegrowany garaż, najlepiej podwójny, miał być ładny i ...tani w realizacji).
Usiedlismy wieć w trójkę i zaczeliśmy tworzyć. Po kilku próbach - tak dla rozluźnienia - architekt pokazał nam projekt swojego domu (na wstępie zaznaczył, że jest on nie na sprzedaż ) POwiedział, że to jego "dziecko", najbardziej wypieszczony i dopracowany projekt w jego życiu...No i wpadłam !!! Układ wnętrz idealny, z zewnątrz - conajmniej interesujący. Dom - marzenie!!!
Zaczęły sie wiec negocjacje, żeby kupić ten projekt i...udało się!!!
W przyzwoitej cenie, bez strasznych problemów...Mamy go. Najprawdopodobniej i my i architekt zaczniemy budowę na wiosnę - będziemy porównywać
"Wzięliśmy" go (o projekcie mówię, nie o architekcie ) bez żadnych przeróbek, nie chciałam go psuć, wiedziałam bowiem że każdy centymetr był w nim przemyślany i dopracowany. Jedyne co zaznaczyliśmy to dwie alternatywy: wełna/ styropian jako ocieplenie oraz dachówka/ blachodachóka jako przykrycie.
cdn...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia