Z pewną taką nieśmiałością....Dzie nnik Pauli i Jacka
Jestem po debatach z architektem...
Cóż... przęciągnęły się do czwartej nad ranem...I były nieco zakropione...
Generalnie nie bardzo wiem co ustalilismy
Żartuję - ja, jako ta Karmiąca Matka Polka (czytaj: jedyna trzeźwo myśląca w towarzystwie :) ) - zdołałam wywnioskować, że moge zrobić wszystko oprócz zmniejaszenia domu.
Tj. zmniejszyć go też mogę, ale ponoć nie warto gdyż wcale niejest taki wielki.
jak tak go teraz dokładnie liczę to wychodzi mi tak:
Parter - +/- 72 m2
Poddasze - +/ - 58 m2
półpiętro - 23m2
No i podwójny garaż...
Czyli w sumie - 130m2 + to półpiętro, które dalej nie wiem czy liczyć jako powierzchnię urzytkową czy nie
Generalnie...całkiem mały domek Może by go tak powiększyć!!!
Konkluzja -bryła zostaje nie ruszana. Balkon do kasacji...no i kuchnia - to wszystko jeszcze się okaże. Na szczęście nie muszę decydowac już...
Najlepsze jest to, że pan architekt swój dom buduje już na wiosnę (my zaczniemy najwcześniej latem ). My będziemy mieć z tego same korzyści - dokładnie zapotrzebowanie materiału, koszty, no a poza tym -będę mogła tam iść, wszystko zobaczyć i dotknąc i ewentualnie nanieść jakies zmiany wtedy.
Znów jestem podeekscytowana jak dziecko przed gwiazdką!!!
A jeszcze dziś przeczytałam dziennik Zielonookiej i zakochałam się w jednych drzwiach, których zdjęcie tam zamieściła. Momentalnie zaczęłam grzebać po internecie w poszukiwaniu podobnych i...ludzie ręce "opadują" - ceny witraży są...wprost proporcjonalne do ich uroku
Nie poddam się jednak łatwo . Mam bratową, która jest artystą - malarzem. Może ona poradzi... a jeśli nie, to zmusze ją do szukania znajomości wśród malujących witraże...
Damy radę...No a mąż słysząc o moim kolejny "problemie" znów kręci głową...no bo: "gdzie tam do drzwi wejściowych, kobieto"...
No a co ja na to poradzę??? No co??? Siły nie ma!!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia