Z pewną taką nieśmiałością....Dzie nnik Pauli i Jacka
Pojechalismy zobaczyć jak tam droga powstaje.
Zastalismy nad nią zatroskanych, debatujacych ostro sąsiadów (to było nasze pierwsze z nimi spotkanie). Oni sąsiadują z wjazdem na tą nowo powstającą drogę. Zapytalismy w czym problem i zaczeła się litania żalów: że ci drogowcy źle robią, zostawią na pewno kupkę ziemi i tam takie wielkie haszcze będa rosły ( doi teraz nie wiem o co im chodziło. żeby wykopac rów, musieli wyrzucić trochę ziemi...nie wiem co z nią niby mieli zrobić...), że brudasy straszne (bo zostawili puszkę!! Szt. 1 !!!) itp. itd
Baaaaardzo się cieszę, ze to nie są nasi bezpośredni sąsiedzi, nie cierpie takich upierdliwych ludzi.
Następnego dnia drogowcy nie pracowali, bo był deszcz. Sąsiedzi zaś zadzwonili do Urzędu Miasta , że ich zalewa!!! kazali coś z tym zrobić, straszyli dziennikarzami, telwizją....
Okazało sie, ze w rowie, przy tej rurze (nie wiem jak to się profesjonalnie nazywa) stała deska, którą wystarczyło przesunąć/ kopnąc/ połozyć i problem byłby z głowy.
No ale...po co sie wysilać
Ludzie to mają nas...ne we łbach ...za przeproszeniem
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia