KLEMENTYNKA na Wichrowym Wzgórzu - Sylwia i Marek
Koniec Kwietnia 2009
Zamówiłem deski w tartaku na szalunki. Pan z tartaku już trzy razy przekłada mi termin kiedy mam odebrać deski.
Wreszcie moge je odebrać. Pojechałem sam. Wziąłem przyczepke od łódki, bo długa, dzięki czemu można załadować na nią długie deski.
Niestety mam mało czasu, jakąś godzinę na załadunek 2 metrów sześciennych desek!!
W miarę układania, zamiast sobie odpoczywać coraz wolniej na spokojnie układać musiałem przyspieszać. hehe Co spojrzałem na zegarek to mi się kolejny bieg włączał. Gorąco na dworzu od pogody, mi także od roboty. Nie mam jednak czasu, żeby się nawet napić. :) zaraz muszę gnać do jednostki.
Dziś mamy ćwiczenia. jako płetwonurek z grupą ratowniczą, będziemy ratować jacht który się przewrócił i wydobywać ludzi.
Kurcze. Czy oni zawsze muszą planować ćwiczenia jak ja jestem zajęty?!! :)
Dobra skończyłem ładować deski. Zostało mi 15 minut, żeby dojechać do jednostki. A tu 9 kilosków do zrobienia z przyczepą załadowaną do granic jej możliwośći. W samochód i gaz ile się dało. A dało się ledwo 50-60 km/h
hehe. Zawrotna prędkość.
Zdążyłem. Cały mokry teraz migiem na wóż i do akcji :)
:) oczywiście to nie koniec pracy. Po ćwiczeniach z deskami na budowe i trzeba rozładować przyczepke. Uff, znów przerzucić te dwa metry drzewa. :)
Można? Można!!
:)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia