Dziennik budowy Bentula
Cement został dzisiaj przywieziony i załadowany do Bonanzy (moje plecy... 1,6 tony do przerzucenia).
Caterpillar czekał od umówionej godz. 9.00 ale ekipa w składzie Pan Zenek + Pomocnik pojawiła się oczywiście dopiero przed 10-tą. Na szczęście Pan Ryszard (inaczej "Pan Koparkowy") nie policzył tego czasu do "rachunku", a wyszło i tak prawie 7 godzin pracy Cat-a... (czyli 550zł). Okazało się, że pod 0,5 metrową warstwą gliny jest bardzo ładniutki, czyściutki piaseczek... Cieszę się, bo odpada mi robienie jakiegokolwiek drenażu, no i trochę mam materiału do zasypywania fundamentów. Będzie oczywiście potrzebnych jeszcze duuużo wywrotek, żeby to wszystko pozasypywać... Zdjęć dzisiaj nie mam, bo po prostu już nie miałem ochoty i siły na robienie zdjęć. Pogoda w każdym razie była SUPER!
Aha, i jeszcze jedno - był geodeta, który wyznaczył jeszcze raz nasze działki (moją i kuzyna). Było tak, ponieważ wcześniej jak je tyczył (5 lat temu), to nie wkopał betonowych słupków. Dzisiaj musiał się natrudzić jeszcze raz, bo nie dawaliśmy mu spokoju . W końcu to był jego obowiązek, a my chcieliśmy poznać prawdziwe wymiary naszych działeczek.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia