Dziennik Józi S.
Uff, to kontynuuję. Maksiu, dziękuję pięknie za pomoc. Miałam przedstawić swoich bliskich rodzaju ludzkiego i pokrewnego
Przedstawione zdjęcia będą nawiązywać do pierwszego postu, więc nie będą opisane.
http://212.244.189.200/jozias/014.jpghttp://212.244.189.200/jozias/015.jpg
http://212.244.189.200/jozias/007.jpg
Pomysł budowania zakwitł w mojej głowie w zejszłym roku. Obliczyłam, że wybudujemy, wykończymy i umeblujemy za 120 tys. zł. i zaczęlam pracować nad mężem. Stwierdził, że jestem optymistką, ale w końcu się zgodził. Cały czas w moich dążeniach dzielnie wspierał mnie tato i od niego przejęłam motto:
oczy się boją, ale ręce zrobią
Namówiłam do budowania moją siostrę (teraz wiem, że podwójny dom - podwójny kłopot, ale trudno) i w konsekwencji stawiamy bliźniaka.
Od wiosny do jesieni kompletowaliśmy dokumenty. W końcu w listopadzie otrzymaliśmy upragnione pozwolenie na budowę i ...szok.
Dom na planie został przesunięty o 7 metrów (wcześniejsze uzgodnienia były inne) w stronę drogi. Nasz genialny inspektor nadzoru i kierownik budowy w jednej osobie wykazał się szaloną pomysłowością. Poza tym zapomniał o istnieniu pompy (naszej własnej) i prawie na niej zaprojektował oczyszczalnię ścieków
Co było robić, rozważyliśmy wspólnie wszystkie za i przeciw i zdecydowaliśmy, że może być, nawet tak źle nie wyszło. Tylko oczyszczalnię aneksujemy później.
Jeszcze w 2003 roku wylaliśmy fundament, zabezpieczyliśmy i .. tu nastąpiło niecierpliwe oczekiwanie na wiosnę.
http://212.244.189.200/jozias/024.jpghttp://212.244.189.200/jozias/021.jpg
Stan zero zaliczony.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia