Dziennik Józi S.
Pan Pawełek walnął cenę na meble do przełknięcia:
1. kuchnia - 4,8k + sprzęt, ale kupowany w sierpniu, bo producenci mają podobno promocje,
2. szafa w wiatrołapie - 1,1k,
3. garderoba - 3,2k,
4. szafka w kibelku - 0,25k,
5. meble do pokoju Ali - ok. 2k.
Już pisałam, a właściwie żaliłam się na wykonawców, że mają mnie z tzw. dojną krowę i proszę...!! Na potwierdzenie: "zgodziliśmy" się swojego czasu na cenę docieplenia zewnętrznego z pucem na 3,5k, z czego 1,75k już zainkasowali. Teoretycznie do zapłaty zostało jeszcze kolejne 1,75k, ale tylko teoretycznie, bo podobno nie uwzględnili balkonu (gówno prawda ) za 100zł.
Natomiast cenę kolumn - w związku z kłopotliwym nakładaniem pucu należy wg panów fachowców zwiększyć o 150zł.
I z 1,75k. zrobiło się 2k.
Poczekam spokojnie do końca prac i zapłacę kwotę ustaloną pierwotnie, a w przypadku odmowy wykonania ww. prac potrącę z ustalonej kwoty owe 250zł.
Poprzednio chcieli również dodatkowo za wstawienie parapetów tylko 200zł, chociaż mieliśmy ustaloną cenę za tynkowanie ze wszelkimi obróbkami wszelkich otworów i wstawieniem ościeżnic. Wtedy darowałam im te parapety, ale zapłaciłam całość, chociaż zgrzytałam zębami ze złości. I może to był błąd, bo panowie się widać przyzwyczaili. Najgorsze jest to, że na wstępie rokowań uprzedzałam, że nie znam pojęcia robót nieprzewidzianych, niezaplanowanych, itp. Ostrzegałam, że dla własnego dobra wszystko mają przewidzieć. Mam już ich dość. Zwłaszcza, że z moich zobowiązań wywiązuję się zawsze.
No i co mają mnie za dojną krowę czy nie?
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia