Dziennik Józi S.
Ciągle obiecuję nowe zdjęcia i ...nie mam na to czasu. Tyle się dzieje. Generalnie to chyba dobrze jak się dzieje, ale u mnie nerwowo się dzieje, no.. nie za dobrze się dzieje.
W nastrój do narzekania wprawiły mnie ciągle pozostawiające wiele do życzenia stosunki z rodziną od drugiej połowy bliźniaka i partactwo wykonawców
Konkretnie tym razem chodzi o drzwi wejściowe. Panowie "fachowcy" od daszku nad tymi schodami zniszczyli je, że mało wczoraj nie płakałam, tzn.
1. pochlapali brązowym altaksinem (takie malowidło do podbitki),
2. pochlapali czymś innym niewiadomego pochodzenia, jakby lakierem, bo to takie żółte i wstrętne
3. zdarli farbę z fragmentem drewna - chyba rusztowaniem.
No, szlag mnie trafi, a folia leży sobie i prosi, żeby ją użyć
Co w takim wypadku zrobić? Jak dochodzić swoich praw.
Mam ochotę oprócz kary finansowej rąbnąć w mordę.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia