Trach i jego dziennik
Żeby nie demonizować —
Nie powiem: mieszkanie w zadbanym bloku we WŁASNYM (nie: własnościowym) mieszkaniu, w dodatku z indywidualnym piecem c.o., ma swoje plusy.
Choćby finanse. Media - płacisz za realne zużycie. Grzejesz - kiedy i ile chcesz. Koszty zarządu - ani porównać z czynszem w spółdzielni.
Poza tym masz wreszcie wpływ na to, kogo (i za ile) wynajmiecie do koszenia trawnika a kogo do przeglądu kominów i na jaki kolor pomalujecie klatkę. Jeśli naprawdę czegoś chcesz i masz dobry pomysł, możesz przekonać innych i przegłosować to na zebraniu Wspólnoty, bez wożenia się z urzędnikami i biurokracją.
No i sąsiedzi, którzy kupili swoje metry za własne pieniądze, są trochę inną kategorią ludzi niż menele z Pragi, przesiedleni z wyburzanych ruder do dwustulokalowych mrówkowców...
Przynajmniej tak nam się na początku wydawało.
W tym trzypokojowym gniazdku nasza rodzina mogła się spokojnie rozwijać. Tu przyszła na świat Marta. Żona zmieniła pracę szpitalną na przychodnianą, przyjaźniejszą dzieciom, bo nie wymagającą nocnego dyżurowania. Wykończywszy mieszkanie, zaczęliśmy znów odkładać. Po Czarku i Marcie pojawił się pomysł na Stasia...
Ale w czasie, gdy stopniowo pojawiał się i dojrzewał pomysł na Stasia, sytuacja nie wyglądała już tak cukierkowo.
Powodów było kilka, ale główny powód był ten sam, co poprzednio: czynnik ludzki...
(Ciąg dalszy nastąpi)
------------------------
Andrzej (Trach)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia