Nadwiślańskie łęgi Badii
Doświadczenia z kredytem
Budowa domu będzie bez kredytu
Płaciłam kredyt za działkę. Rata szła z najmu poprzedniego domu. Wszystko było OK, jak było OK. Ale czasem zmieniali się najemcy. Ostatni "odmieszkiwał" kaucję, czyli 3 miesiące mieszkał "za darmo", a następny jeszcze nie płacił. Trzeba było zrobić remoncik domu, rata "się" nie spłacała, płaciliśmy my z bieżącej kasy. Sytuacja normalnie podobna na przykład do utraty pracy. Ciężko się robiło jak diabli.
Wprawdzie przyszedł następny najemca, kaucję wpłacił, a kredyt był krótki ale zaczęłam kombinować, jakby budowę nowego domu jakoś inaczej zorganizować, sprzedać połowę działki, może w ogóle z bieżących (bo bez tych rat, to trochę by było kupce po roku). Z moich doświadczeń wynikał wniosek: kredyt - tak, ale jeśli inaczej się nie da, jak można, to zwiewać od kredytów albo zmniejszać ile się da.
Męża przekonała racjonalność wydatków: rozsądniej się wydaje pieniądze jak się ich nie ma.
No a do tego doszedł teraz jeszcze kryzys i banki i tak kredytów nie udzielają.
Więc będzie bez kredytu.
Liczyliśmy, że każdego roku możemy wydać 50 000 na budowę.
W poprzednich latach tyle rocznie wynosiły raty spłacanego kredytu oraz większe zakupy: budowa garażu na działce, budowa ogrodzenia, wykopanie stawu, kupno domku kempingowego.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia