Trach i jego dziennik
Względny oddech ten zaczął się idyllicznie od drobnych przepychanek z Zakładem Energetycznym, który, mając w perspektywie budowę przyłącza o długości 60 metrów, uparł się, żeby ustawić mi słup na samym środku podwórka, pięć metrów przed wejściem na ganek. Aby się przed tym obronić, musiałem doprowadzić prąd do wytyku na dachu budynku gospodarczego, kablem wzdłuż jego ściany i dopiero z kolejnego wytyku na drugim końcu podłączyć odległy o 6 m dom. Konsekwencje tego były spore, bo nie mogę teraz podłączyć domu dopóki nie zbuduję przynajmniej stanu surowego budynku gospodarczego... Ale niech tam - przynajmniej będę miał co robić w przyszłym roku.
Obroniłem się więc. Słup - już tylko tymczasowy - stanął grzecznie w pobliżu projektowanego wjazdu do garażu na drugim końcu gospodarczego. Kupno 90 metrów przedłużacza, żeby dostać się od skrzynki do każdego końca działki było już małym piwem.
Przyłącze wody nie nastręczyło już dalszych niespodzianek, choć swoje, oczywiście, kosztowało.
I wszystko byłoby cacy, ...
---------------------------
[Ciąg dalszy nastąpi]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia