Domek z patyków czyli marzenia na kredyt....
Nie piszę wcale ponieważ przechodzę załamanie nerwowe (o, a gdzie do początku budowy)
Powodów załamania jest kilka:
1. Mój mąż zaskoczył mnie stwierdzeniem, że wszystko przemyślał i jednak lepszy będzię domek parterowy, taki bardziej rozłożysty (chyba też ma kompleks mniejszości)
2. Zaczęliśmy znów przeglądać projekty.....
3. Ktoś z Was podpowiedział mi, że nasz wybrany domek jest zdecydowanie za mały, szczególnie nie da się żyć na poddaszu. Tez tak myślalam, jednak wydawało mi się, że podniesienie ścianki kolankowej załatwi sprawę....
4. Przeczytałam w "Ładnym Domu" relację osób mieszkających wiele lat w szkieletowcu i moja pewność jakby zachwiała się z lekka
"...Wadą było również wrażenie niestabilności budynku podczas wichur. Nieraz mieliśmy wrażenie, że dom po prostu drży w posadach..." Od dziecka boję się silnego wiatru, bardzo i źle się czuję jak wieje....
5. Uznałam, że trzeba poznać "wroga" i "przyjaciela" również i zaczęłam studiować materiały o budownictwie murowanym - to chyba był błąd i ostatnia deska do trumny, która sobie w końcu wybuduję i w której się niedługo położę
6. Oczytałam się bardzo niepochlebnych opinii o studio Z500, a właśnie od nich projekty najbardziej mi się podobają
7. Usłyszałam dziś historię o ludziach z okolicy, którym wczoraj spalił się całkowicie świeżo wybudowany dom. Pomalowali ściany, ponieważ w najbliższych dniach zamierzali się wprowadzić. Żeby szybciej wyschły zostawili rozpalony kominek. Kominek był źle wykonany. A żeby tego było mało dwa miesiące temu przestali opłacać ubezpieczenie, no bo to koniec budowy i JUŻ się wprowadzają - opowieść tą znam od kolegi - strażaka, który pół nocy gasił ten dom...
Na dzień dzisiejszy mi się odechciewa....
A poza tym nic się nie dzieje - podziału działki nadal brak - może i dobrze, już mi jakoś nie zależy
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia