Dziennik andrzejki.
Wczoraj byłam na szkoleniu w Warszawie Musiałam wstać o 4.30 raniutko żeby zdążyć na autokar. Mój brat musiał mnie dotransportować i odebrać z przystanku I jeszcze do tego mieliśmy po drodze przygodę w postaci pęknięcia linki od sprzęgła
Szok, wróciłam do domu autobusem a brat czekał aż mu zrobią i przyjechał przed samą północą W sumie dwie godziny później ode mnie
Myślałm, ze dziś będzie spokojnie a tu od rana majster wydzwania do mnie, ze wczoraj nie dowieźli stali na nadproża do garażu i robota stoi
Zajeżdzam do hurtowni, ugadane z szefem, ze będą a tu nie ma No cóż jak ktoś tak traktuje klienta ....
jadę szukac do innej ale.................... nie dojechałam bo w drodze dzwoni Pani z hurtowni, że źle sprawdziła i stal leży u nich na placu No cóż bywa W każdym razie ma dojechać na budowe
Jadę- z bratem oczywiście bo sama to bym nie jechała ale maszerowała - na budowę poinformaowac, ze stal dojedzie a tu nad drzwiami nadproże jest ale nie okrągłe ale proste
I do tego majster mówi "a ja nie wiedziałem" , a tyle razy była mowa o okrągłych drzwiach
No cóż albo okrągłe drzwi nie są mi pisane albo trzeba będzie próbowac przy wstawianu jakoś to obrabiać Tylko czy tak się da
Wiem, ze rafałek obrabiał tak okienka ale drzwi czy nie za dużo trzeba by uzupełniac
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia