EPN Edyty i piotra dziennik budowy
Mijały lata, raz lepsze, raz gorsze, mieszka się nieźle, sąsiedzi niezbyt dokuczliwi. Wspólnota składa się z 24 mieszkań, z których duża część jest wynajmowana. Niektórzy właściciele, którzy akurat mieszkają, a nie wynajmują narzekają na hałasy, tupanie. U nas na razie spokój. Aż tu nagle w 2003 zmienił się najemca na górze. I się zaczęło tupanie, rzucanie petów na trawnik przed blok i takie tam różne. Wyszły na jaw błędy konstrukcyjne stropów, które działają jak bęben – brak izolacji akustycznej jak sądzę. Parę starć z sąsiadami z góry, którzy dostali ksywkę „słonie” .Jakoś poprzednich słychać nie było. Po starciu jakiś czas spokój a potem powoli znów się zaczyna. No to podwiesiłem kolumny pod sufit. Lubię muzykę - to sobie słucham. Ale przecież nie o to chodzi. W 2004 rodzi się koncepcja. Trzeba coś zmienić. Koncepcja baaardzo luźna. Dojrzewa. Mieszkanie w bloku? - Nie! już nie. Nienawidzę komuny. Edyta nie jest przekonana do domu – a może większe mieszkanie na poddaszu?? Nie!! Niemrawe poszukiwania działki – może ktoś słyszał? marazm, nie wiem czy dostaniemy kredyt.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia