Z miasta na wieś czyli Życie z bliska
Tytułem usprawiedlwienia - jak wiadomo (niektórym) własnie pcham ostatni semestr moich, rzecz jasna zaocznych, studiów. Chciałam więc poczekać az skończę i wtedy zacząć dziennik. Ale - uległam różnym, chmmmm... , naciskom i postanowiłam JUZ NA NIC NIE CZEKAĆ.
No i dobrze tylko - zostały mi dwa zjazdy a na nich WSZYSTKIE egzaminy i zaliczenia . koniec czerwca i początek lipca. Prosze więc o wyrozumiałość i trzymanie kciuków!
A na budowie... leją chudziak na posadzki, kominy rosną (cztery sztuki!!) i przygotowują mury (równają) pod wieniec. niby nic, ale JAK MNIE TO CIESZY !
Bo wreszcie, WRESZCIE!, coś przybywa! Kto remontował (na ta skalę) to wie i rozumie - czas płynie, kasa jest bulona a dom zamiast rosnąć - znika... baardzo frustrujące
Ale teraz wreszcie powyżej punktu zero
Załączę fotki z tych etapów co by mozna było potem porównać..
A wieczorkiem spróbuję - ciąg dalszy RETROSPEKCJI...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia