Z miasta na wieś czyli Życie z bliska
Przyznam się od czegoś - oglądam Przystanek Alaska..
A pamiętam jak mój dobry kolega (zawsze się rozumieliśmy), kiedy ten serial pierwszy raz pojawił się u nas, zachęcał mnie do niego mówiąc że jest to COŚ ZUPEŁNIE INNEGO. Akurat, myślałam (mimo wszystko), serial jak serial - nie cierpię seriali. Zabieraja człowiekowi czas i nie wiadomo kiedy zaczyna się żyć idiotycznym życiem wymyślonych postaci zamiast swoim własnym... i do tego leci się do domu w najmniej odpowiednim momenie, rzuca wszystko bo - następny odcinek.... fuj! głupota! Okropny rodzaj uzaleznienia.
A tu - zaczęło się! To juz kolejny raz w TV a ja jak tylko moge - oglądam. Tyle mądrych rzeczy tak nienachalnie podanych - R E W E L A C J A.
Ale co dziś mnie naszło patrząc na tamtejsze domy, często w stanie, jak to się u nas na rynku nieruchomości mówi - "do remontu" - są PIĘKNE. Całe miasteczko, mimo wyraźnej biedy, PIĘKNE. A dlaczego? Otóż ono/oni NIE ZAZNALI KOMUNY. Komunizm nie wywarł na nich swego, niszczącego i fatalnie trwałego, pietna....
Myslę że to dotyczy nie tylko architektury....
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia