Julitka II - wg. slawkina
Właściwie to nie wiem jak zacząć :)
Przeczytałem kilkadziesiąt waszych Dzienników Budowy i jakoś każdy zaczyna się podobnie w stylu: "no to i ja zacznę". Idąc tym tropem również i ja zacznę
Myśl o WŁASNYM trawniku zaczęła mi się rodzić w głowie w okolicach jesieni 2004 roku.
Na wiosnę 2005 roku zacząłem "zwiedzać" okolicę w celu znalezienia "tego" miejsca...
I jeździłem, jeździłem...
1 bak benzyny, 2, 3, 7... I nic!!!
Albo cena nie ta, albo jakaś niespodzianka (słup wysokiego napięcia, nie na sprzedaż, wysoko woda).
Ogólnie zaczęło mnie to wkurzać.
Postanowiłem zasięgnąć pomocy w postaci pośrednika nieruchomości.
No i się zaczęło.
Obejrzałem kilkanaście działek. Mniejszych, większych, tańszych, droższych. Każdej coś dolegało.
Nie będę pisał o przypadku gdzie znalazłem ziemię, napaliłem się, i sprzedający nie chciał podpisać umowy przedwstępnej - więc odpuściłem (ze łzami w oczach)
Wkurczony całym zamieszaniem odpuściłem. Na szczęście tylko na miesiąc.
Plan był taki: wiem gdzie chcę kupić trawnik, ale dzielnica jest duża.
Więc napisałem ogłoszenie na komputerze, wydrukowałem, zrobiłem 120 odbitek ksero, kupiłem takera w Castoramie i przybijałem ogłoszenia do każdego słupa telefonicznego w dzielnicy.
Za dwa dni dzwoni do mnie Pan X. Mówi mam ziemię. Ale więcej niż pan chce. Ja mu na to: "a wydzieli pan?" On: "No nie ma sprawy"
No to się umawiam z gościem.
Oglądneliśmy z moją dziewczyną działeczkę i zaklepaliśmy ją.
Był początek października 2005. Na następny dzień umówiliśmy się na podpisanie umowy przedwstępnej (bo trzeba było zrobić podział).
Umowa podpisana - czekamy.
Po 25 dniach dzwoni do mnie Pan X "Mam podział, niech się pan umówi z notariuszem"
Dnia 04.11.2005 roku stałem się "ziemianinem"
W następnym poście dam parę fotek (tylko muszę założyć foto album :) )
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia