Dziennik Wawerka
16 sierpnia 2009 roku – wybraliśmy się z żoną i córeczką na spacer – kierunek spaceru doskonale już Wam znany. Kiedy na jednym z drzew zobaczyłem karteczkę z ogłoszeniem: sprzedam działkę, znowu coś we mnie zaiskrzyło. Rzekłem wtedy do żony, że spiszę numer telefonu i następnego dnia zadzwonię z ciekawości i podpytam po ile teraz tutaj działki sprzedają. Hm, ale czemu czekać do jutra, skoro mogę teraz zadzwonić. Tak też zrobiłem i już po 2 minutach byłem bogatszy o cenne informacje. Cena niezbyt wygórowana, a działka 1500 metrowa, więc kawałek ładnej ziemi. Znowu zacząłem chorować, że chcę, że byłoby fajnie, że moglibyśmy drzewka posadzić, że jeszcze nie musimy się budować, że byłaby to taką ostoja spokoju, relaksu, naszym małym miejscem na Ziemi. Kiedy po spacerze wróciłem do rodziców, podzieliłem się informacją o działce i zacząłem namawiać, by i Oni ją zobaczyli. Dodałem, że w pobliżu działki zaczęli budować się znajomi i że naprawdę jest to fajne miejsce. Mój tata nieoczekiwanie zgodził się i podjechał ze mną zobaczyć co tam takiego fajnego skoro ciągle drążę ten temat. Pojechał, zobaczył, przemyślał, poruszył wyobraźnię, zaczął marzyć?
Nie wiem, co takiego wstąpiło w moich rodziców, nie miałem okazji naocznie przekonać się ani podsłuchać jakie rozmowy w kwestii zakupu działki były prowadzone (aktualnie mieszkam i pracuję 45 km od „mojej asfaltowej drogi”), ale telefonicznie ustaliliśmy, że działkę kupujemy. Normalnie szok, nie mogłem uwierzyć, że to się wydarzy, że to nie sen, tylko faktyczny krok, wstęp do realizacji marzenia. Moi rodzice telefonicznie umówili się ze sprzedającym działkę na środę (19 sierpnia 2009) na bliższą rozmowę w sprawie kupna i tak:
19 sierpnia 2009 roku – sporządziliśmy umowę przedwstępną, wpłaciliśmy zaliczkę i poczuliśmy się jak właściciele wymarzonej działki przy „mojej asfaltowej drodze”. Nadal nie mogę w to uwierzyć.
W najbliższych dniach temat zostanie załatwiony notarialnie, a co będzie dalej zobaczymy. Wierzę, że marzenia się spełniają. Jestem niezwykle szczęśliwy, że to miejsce pokochali też moi rodzice, że teraz nie jestem sam z moją wyobraźnią o tym miejscu tylko widzę również uśmiechniętych najbliższych pełnych nowych pomysłów i chęci…
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia