Już za chwileczkę, już za momencik przeprowadzka...
Mój dom jest już prawie, prawie gotowy do zamieszkania, trwają w nim ostatnie prace, z których każda ma być ostatnią i natychmiast po jej wykonaniu okazuje się, ze cos jeszcze do zrobienia zostało... W „piwnicznej izbie”, czyli suterence naszego domu mieszkają sobie Dwaj Chłopaki z Budowy i wykańczają codziennie to, co do wykończenia zostało. Mam wrażenie, że oni specjalnie szukają sobie wciąż dodatkowej pracy, bo wiedzą, że jak już się ostatecznie wprowadzimy, to Chłopaki będą musiały sobie poszukać innego lokum:-) No bo do ich domu całkiem daleko (jeden spod samiuśkich Tater...). Ale że rozliczam się z nimi w systemie pensji – ustalam, ile przez miesiąc mają zrobić i za ile – wszystko co robią ponad umowę jest gratis. Mi się to podoba
no to proszę, trochę wykańczających przygód ...
Każdy Monter ma swojego Romana ...
Tydzień temu zadzwonił do mnie Pan Monter z TP S.A., zapytać, kiedy może przyjść zamontować telefon. Zdziwiłam się wielce, bo jeszcze dzień wcześniej otrzymałam przemiły list z jego komórki macierzystej, tej samej TP S.A., że jakże im przykro, ale „nie ma możliwości technicznych montażu telefonu na wskazanym adresie”. No i że może za jakieś 18 miesięcy coś się znajdzie. I dzień później pan Monter mówi, że się znalazło. No cóż, czas szybko płynie w Telekomunikacji. Kiedy sprawdzałam dokładnie pana Montera, czy to na pewno telefon dla nas, czy to na pewno ten adres i czy na pewno jest z TP S.A. a nie np. przyszedł nas okraść z zakurzonej kanapy i nieskręconych regałów z IKEI, pan podsumował , że w Błękitnej Linii to „ch..je siedzą i pierd...lą głupoty bez sprawdzenia możliwości...” . Już o nic nie pytałam, tylko umówiliśmy się na montaż. Pan przyszedł z Romanem. Roman był od pracy, Pan Monter od kierowania pracą. Roman nosił dużą skórzaną torbę monterską (zawsze taką chciałam mieć w młodości). Roman szukał kabelków, kopał dołek. Pan Monter nadzorował. Najważniejszą czynność Pan Monter zostawił dla siebie – wypisał dane na zleceniu, odebrał podpis i poszedł sobie. Za nim oczywiście Roman. Z torbą.
Dzień później na mojej budowie pojawił się Pan Brukarz. Przyjechał pobierać pomiary. Znaczy nadzorować pobieranie pomiarów. Bo pobierał... Roman. Inny Roman niż od Pana Montera z TP S.A., ale też miał dużą torbę.
Fachowca poznajesz po Romanie, można by rzec?
Pęknięta ścianka za geberitem
Mamy znajomego instalatora. Znajomy miły jest i chciał pomóc. I rzekł pewnego razu – „wpadnę, to wam poinstaluję miski od geberitów”. Gratisowo, jakże się nie zgodzić??? No to wpadł. Zainstalował i szybko się pożegnał. No to poszłam umyć kafelki, jak już mamy gdzie wykonywać czynności fizjologiczne, to trzeba zadbać o estetykę. I to co zobaczyłam za miską ... Ścianka z kafelków była pęknięta na fudze i lekko wepchnięta do środka !!! Oczywiście Instalator nie zauważył... Oczywiście nie wiadomo czyja wina... Oczywiście Budowniczy Ścianki z Nidy, którą był obudowany stelaż, twierdzą, że Instalator za mocno pchał. Instalator mówi, że to Budowniczy z Nidy spieprzyli sprawę. Albo kafelki źle położone... No i moje Chłopaki z Budowy mają kolejną robotę do wykonania. A ja kolejną kasę do wydania na materiały... Może to dlatego, ze Instalator nie miał swojego Romana ???
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia