Dom z klocków LEGO
Kupiona przez nas działka miała status działki rolnej. Rok 2000 miał przynieść gotowe szczegółowe plany zagospodarowania dla miasta Krakowa. Już kilkanaście miesięcy przed magicznym 2000 poskładaliśmy wnioski o przekwalifikowanie na działkę budowlaną. Czekaliśmy. I czekaliśmy. W pewnym momencie pojawił się w Urzędzie Architektury do wglądu plan dzielnicy wraz z obszarem, który miał być opracowany w niedalekiej przyszłości. I ... I naszej działki nie było na tym planie! Nasza działka z paroma innymi stanowiła wglębienie w granicach przyszłego planu. Niestety po jego zewnętrznej stronie.
Kicha. Po prostu kicha. Można pietruszkę z marchewką sadzić. O ile jej we wczesnej młodości jakaś krowa nie zeżre...
Marzenia złożyły skrzydełka i z hukiem rąbnęły o ziemię.
To był drugi rok pomieszkiwania w bloku w moim życiu. Mieszkanie było dzielone ze znajomymi i w przyjemny sposób nie pozwalało zapomnieć o czasach studenckich. Jednak zdecydowanie umacniało moje postanowienie o zielonej trawce i kawce na własnym tarasie.
Nie mogąc mieć tego co chcemy zabraliśmy się za walkę z niżem demograficznym. Tu poszło nam błyskawicznie. I tak pojawił się nasz pierworodny.
Przenieśliśmy się na rok do rodziców. Później z powrotem wynajęliśmy mieszkanie. To był już trzeci rok w bloku. Nie lubię bloków. Nawet jak mieszkania mają dużą powierzchnię. Po pewnym czasie pojawiła się córa.
Zdecydowaliśmy się jednak kupić mieszkanie. W bloku. Taka desperacja w poszukiwaniu własnego kąta. Kredytu niestety żaden bank nie chciał nam dać. Postanowiliśmy sprzedać działkę, jednak zainteresowanie było mierne, działka była rolna, bez większych widoków na zmianę swojego statusu. Mieszkania nie było za co kupić. Opatrzność wyraźnie miała swoje plany względem nas.
Dostaliśmy propozycję dobrej pracy, w zawodzie, związaną jednak z przenosinami do innego kraju. Dlaczego nie, ekonomiczne przesłanki były jasne. Sentymentalne mniej. Wyjechaliśmy, zadomowiliśmy się i latem 2006 roku nastąpił pewien zwrot w kwestii działki. Bardzo konkretny i brzemienny w skutkach.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia