Misiowa Budowa czyli neverending story...
Witam Wszystkich!
Hmm... No więc jest to mój pierwszy blog, ale postanowiłam zacząć pisać, żeby nie zwariować na tej całej budowie.
Potraktujmy to jako terapię dla mnie i mojego W :)
Ewentualne komentarze proszę zamieszczać w tym dzienniku, bo nie mam głowy do robienia osobnego postu na nie :)
Cała historia zaczęła się w 2007 w sierpniu, kiedy odebrałam od mojego super radosnego narzeczonego telefon z pytaniem - A może byś kupili dom?
Wydało mi się to trochę dziwnym pomysłem, bo generalnie niechętni byliśmy kredytom, a poza tym czekaliśmy na odbiór kupionego parę lat wcześniej własnego M...
Ale zgodziłam się obejrzeć ten cud techniki budowlanej... i wtedy się zaczęło :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia