Misiowa Budowa czyli neverending story...
Stary dom, z 1956 roku.
Dom, w którym z pewnością działo się wiele ciekawych rzeczy.
Dom, odgrodzony jest od ulicy kasztanami, z zapuszczonym ogrodem...
Ale.. dom z duszą.
W końcu, po wieeeelu przejściach, w lipcu 2008 rozpoczęła się akcja przebudowa.
Z domu zostały gołe mury, ponieważ usunęliśmy z niego:
- dach
- tynki zewnętrzne i wewnętrzne
- podłogi
- płytki
- wszystkie instalacje elektryczne i wod - kan
- dobudowany ganek
- stary garaż
Dobudowaliśmy nowy garaż oraz przebudowaliśmy bryłę, robiąc wejście zupełnie z drugiej strony.
Obecnie mamy już:
- nowy dach
- nowe tynki wewnętrzne ( zewnętrzne się robią...)
- wylewki
- nowe instalacje elektryczne i wod - kan
- nowy garaż
I zaczął się Meksyk zwany WYKAŃCZANIEM, który skłonił mnie do pisania bloga, bo faktycznie nas wykańcza...
Jak dotąd ten remont był niczym w porównaniu z piekiełkiem związanym z wykończeniówką i o tym głównie będę tu pisać, rozważając moje pomysły, dzieląc się spostrzeżeniami i szukając inspiracji.
Wiele przed nami, a więc.. do dzieła :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia