Moje miejsce A i M
Ależ długo mnie tu nie było. Jakoś tak jest, że gdy się mieszka zapał do prowadzenia dziennika już nie jest taki ogromny, choć rzecz jasna nie u wszystkich jest to reguła.
Troszkę się u nas pozmieniało, choć spektakularnych zmian nie ma.
Wykończyliśmy drugi pokój na poddaszu. To pierwszy, który od razu zyskał kolor (zielonkawy), bo ściany były już po pierwszej zimie i tam gdzie coś osiadło i popękało, można było zaszpachlować.
Na wykończenie wciąż czeka duża łazienka na górze, ale że mieszkamy sobie tylko we dwójkę (plus psinka, a właściwie psisko – ma już prawie 40 kg ), to jedynie przy najeździe gości jest tłok, no i czasem chciałoby się poleżeć w wannie.
Mamy też zrobiony podjazd z kostki brukowej. Wyszło tego mnóstwo, bo niemal 200 kw , ale jest nadzieja, że przy deszczach i roztopach nie zakopiemy się autem w błocie, a w przyszłym roku będzie w końcu można zabrać się za organizowanie ogrodu.
Z przodu domu mamy w końcu wylany taras tj. wejście, bo dotychczas była tam piaskownica i dechy, natomiast tylni taras został poszerzony (o niemal 1 metr) i doczekał się schodów.
A i zdecydowaliśmy się, że podbitkę pomalujemy na zielono, już nawet zaczęliśmy. To jest fragment szerszego przedsięwzięcia, które w przyszłości ma się objawić jako domek z jasną elewacją i zielonymi okiennicami. Ot takie mam marzenie…
Jak się w końcu zmobilizuję i zrobię zdjęcia tym naszym poczynaniom, to je zamieszczę.
Pozdrawiam
Ania
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia