Nasz dziennik budowy - marzenia wielka rzecz, GRACJAN :)
Dokładnie 11 kwietnia 2oo9 r. spacerując po pięknym leśnym osiedlu poza miastem, zobaczyłam przypadkiem tabliczkę z informacją SPRZEDAM DZIAŁKĘ 14,5 ar. Stanęłam przy tej działce z mężem i jakoś tak dziwnie dobrze i spokojnie mi się zrobiło :) stres i strach, który od zawsze miałam w sobie i który kojarzył mi się tylko i wyłącznie z własnym domkiem, odpłynął gdzieś daleko, na tyle daleko,że przestałam go kompletnie odczuwać a w jego miejsce pojawiło się nowe uczucie, pragnienie :)
hmmm ciekawa sprawa....
...na tyle ciekawa,ze nie chciałam stamtąd odejść:) meżuś tez był pod wrażeniem, obserwowaliśmy wzajemnie ukradkiem swoje reakcje... pamiętam,że las pachniał tam tak mocno, dawał takie ukojenie,że....
...że nie dało sie inaczej, kompletnie nie dało sie inaczej zrobić no i 4 maja 2oo9 r.podpisaliśmy umowę przedwstępną z właścicielami działki i zaczęliśmy załatwiać kredyt na jej zakup. Polataliśmy po bankach,udało sie z naszą " mega" zdolnością kredytową załatwić kredyt w Banku Zachodnim WBK :) i już 26 maja 2oo9r. w rocznice naszego ślubu a jakżeby inaczej! ( w tym miejscu muszę, koniecznie przesłać buziaki dla mojego kochanego męża) :) podpisaliśmy o 10.00 akt notarialny i z garbem, lekko ponad 90 tyś kredytu wyszliśmy zszokowani ale szczęśliwi
Oczywiście działka ( podobno w pełni uzbrojona) kosztowała nas 110 tyś ale kredyt wymagał od nas 20% wkładu własnego ( szczęście,że były u mnie w firmie zwolnienia grupowe hihi, to się załapałam i odprawę dostałam taką,ze na te 20% wkładu własnego starczyło - co za szczęście w nieszczęściu ) No ale prace z pewnoscią szybko znajdę, jak tylko zacznę jej szukać, w końcu młoda jeszcze jestem, optymizm to podstawa
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia