Nasz dziennik budowy - marzenia wielka rzecz, GRACJAN :)
Okazało się,że aby przyspieszyć pewne "papierki" trzeba czasem użyć sprytu
Kiedy projektant adoptujący nam projekt, naniósł nam zmiany, które sobie wymyśliliśmy, mając oczywiście załatwione wcześniej wszystkie warunki wod-kan, z gazowni i energetyki,poinformował nas, że musimy teraz to wszystko zawieść w kolejne 3 miejsca, aby uzyskać znów jakieś uzgodnienia tych przyłączy z projektem oraz uzgodnienia dotyczące zjazdu z drogi na działkę.
Łomatko! a już myślałam,ze tylko wystarczy już złożyc wniosek o pozwolenie,a tu kolejny miesiąc echhh, głupia i naiwna ja! W urzędach powiedziano nam,ze mamy czekać miesiąc!
Kolejny miesiąc bezczynności... o proszę tak bardzo kiedyś nie chciałam domku a teraz trafia mnie,że tyle trzeba czekać zanim się ruszy do prawdziwego boju
No cóż, ja oczywiście wyczekałam grzecznie 2 tyg. dłużej już naprawdę nie mogłam. Dzwonie do wodociągów a tam pani informuje mnie,że to nawet jeszcze nie zaczęło się robić a pan, który się tym zajmuje będzie dopiero o 11. O szlag!
Trochę mną telepnęło ze złości i obmyśliłam plan chytry ale skuteczny :)
Dzwonie punkt 11 do tego pana i proszę go,że "jestem w ciąży i ze już na dniach rodzę a on mnie stresuje,ze nie zdąże ze złożeniem wniosku o pozwolenie na budowę przed porodem bo zacznę rodzic i kto sie tym wszystkim zajmie?!?!". Nie ma to jak baba! Pan starał się byc miły, jakże można ciężarnej kobiecinie odmówić, niech się kobita nie denerwuje dłużej, poprosił o mój nr telefonu i .....oddzwonił zaraz na drugi dzień,że projekt budowlany jest już gotowy do odbioru Ależ się mój mężuś zdziwił, próbował tego samego numeru z panią z Urzędu Gminy,że niby żona już rodzi i on się będzie musiał nią zająć i dzidziusiem a tu czekamy tylko na tej pani uzgodnienie zjazdu z drogi na naszą działkę. Pani się obruszyła,że wszyscy teraz "na ciażę" ją pospieszają ( widocznie więcej jest takich pomysłowych jak my:-) ale cóż zrobić miała, obiecała,ze na jutro gotowe będzie.
Tym o to sposobem udało nam się zaoszczędzić skromne 2 tyg. bezczynności , nasze cudowne 2 tyg.do przodu, hurrra! a cieszyć jest się z czego bo na jesień chcemy zrobić chociaż stan zero, żeby zaraz wiosną ruszyć z murami.
A przy tych wszystkich urzędowych formalnościach to już się bałam,ze pozwolenia do października nawet nie uda nam się załatwić a przecież tak bardzo chcemy zacząć jeszcze tej jesieni... bez żadnych porodów oczywiście bo 2 ukochanych dzieci już jest i to nam wystarczy:)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia