Dom Przy Grabowej na Brzozowej
No i mam płyty. Ponad setka. Żona załatwiła. Płyty kosztowały 20 zł, załadunek, dowóz i wyładunek 40 zł - po dychu na ładowacza. Krzywe te płyty jakieś, wypaczone, komunistyczne.
Pojechaliśmy wieczorem na działkę obejrzeć te płyty. Miałem zamiar ręcznie wybrać łopatą niewielki dołek, zasypać piaskiem i ułożyć fundament pod blaszak. Ale żonka uparła się, że trzeba do dołka nająć spychacz, bo mnie zejdzie z tym ze dwa miesiące. Wracając z oględzin wstąpiliśmy więc do spychowego i po kwadransie po działce buszowała fadroma. Po następnym kwadransie działka wyglądała jak po wojnie a mniej więcej w miejscu gdzie ma stanąć blaszak była wielka dziura. Jakieś 7 na 15 metrów.
Sądziłem, że spychacz to dosyć precyzyjne urządzenie, czyli jak się ustawi 20 cm, to tyle będzie... Ale gdy zobaczyłem przednie koła fadromy wiszące na wysokości pół metra nad ziemią - zrozumiałem że będzie tak jak wyjdzie.
No i wyszła wielka dziura a kotyry, czyli wydartą trawę spychowy wywiózł na bok kilkanaście metrów. Dziura kosztowała 50 zł.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia