Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    55
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    88

Dziennik budowy a&zb - D79 adaptacja


azb

578 wyświetleń

Końcówka stanu surowego była dość emocjonująca. W sumie zadanie wydawało się proste - trzeba było w końcu skończyć pokrycie, zamocować prowizoryczne podbitki aby „zamknąć” budynek i zgrać podciągnięcie prądu do budynku, montaż okien i alarmu z monitoringiem.

 

 


Prawie się udało. Wszystko było zaplanowane na poprzednią sobotę, więc zacząłem z odpowiednim wyprzedzeniem, umawiając ekipy. W poniedziałek przyjechała płyta pilśniowa na tymczasowe podbitki. W tygodniu elektryk podciągnął prąd a spec od alarmów położył okablowanie. W piątek wieczorem okazało się, że moja ekipa znowu miała swoje tradycyjne „spowolnienia” (być może związane ze spieniężeniem ogromnego wora z puszkami po piwie) i podbitki są przykręcone... mniej więcej w 70%. Trochę ich ochrzaniłem, więc dekarz obiecał że przyjedzie w sobotę i dokończy.

 

 


No to mamy sobotę, okna i alarm się już montują, a jego nie ma. Zadzwoniłem do szefa, który właśnie się wybierał na wesele, i po kilkugodzinnych poszukiwaniach okazało się, że nas przyjaciel wybrał się osobiście samochodem i miał stłuczkę. Niby nic, tylko że on nie ma prawa jazdy. Drugi z uczestników zdarzenia, który zresztą wjechał mu w tył, zażądał od niego jakiejś niewyobrażalnej sumy za nie wzywanie policji, no i zarobił, tyle że w ryj

 


Skończyło się w sądzie 24-godzinnym.

 

 


Po kilku kolejnych telefonach ustaliliśmy z szefem, że jego kolega podrzuci na budowę jednego z pomocników, aby został do poniedziałku i pilnował, w razie gdyby alarm włączał się od podmuchów wiatru lub wlatujących nietoperzy. To też nie było takie proste, bo był on już w stanie mocno wskazującym, i musieli go nieco ocucić, zanim zaczął nadawać się do czegokolwiek.

 

 


W międzyczasie zamontowali okna, alarm, podpisałem umowę na monitoring, zapoznałem się z załogą interwencyjną pełniącą właśnie służbę, wpadł szef kolejnej firmy podpisać umowę na tynki, wylewki i sufity, rodzina też wpadła dwa razy i raz zadzwoniła, z pracy dzwonili do mnie cztery razy. Potem zajrzeli znajomi, którym to wszystko opowiedzieliśmy, co nam trochę pomogło. A, jeszcze zgłosiliśmy reklamację na okna, bo kilka miało zadrapania.

 

 


Nastał wieczór, stwierdziliśmy że nie czekamy aż przywiozą stróża, włączyliśmy alarm, zadzwoniłem jeszcze do centrali monitoringu i wytłumaczyłem, że jeśli będzie interwencja, to ten nieco wczorajszy pan na posesji jest po naszej stronie

 

 


Wróciliśmy do domu i położyliśmy się spać, a tu telefon. Myślę, no tak, alarm się włączył i mamy noc z głowy. To jednak był nasz przemiły szef ekipy, który poczuł się zatroskany sytuacją, a ponieważ był już zaawansowanym weselnikiem, stracił nieco poczucie czasu i zapomniał że jest już grubo po północy. Potem jeszcze raz zadzwonił, wyraźnie targany wyrzutami sumienia, aby nas powiadomić, że jego kolega który przywiózł stróża na budowę, już szczęśliwie wrócił i zameldował ze wszystko jest w porządku.

 

 


Mam nadzieję że to była ta tzw. kumulacja i teraz już będzie z górki

 

 


P.S. Dekarza wypuścili, robotę skończył, wiecha odbyła się bez zakłóceń.

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...