Nasze "szkieletowe" zmagania
Nie piszemy bo nie ma co....jest coraz gorzej. Z lasami się nie udało .
Stwierdzili, że skoro mamy służebność z drugiej strony to nic im do tego...baj.
Od nowa załatwialiśmy poprawienie warunków zabudowy, trwało to prawie 2 m-ce...jedna strona wyjaśnień. Na nowo wrysowywanie map itp...A wszystko kasa....kasa....kasa.....Fundusz topnieje....
Tydzień temu udało się w końcu skompletować wszystkie dokumenty...wszystkie. Ale....................teraz wkroczyli sąsiedzi Twierdzą, że droga dojazdowa do działek, przez które mamy przejazd na naszą (przyznany prawem współwłasności i służebności) jest ich drogą prywatną i nie mamy się prawa po niej poruszać. Pomijam, że to prawo mam wpisane w księdzewieczystej, ale ich to ryra.
Usilnie utrudniają nam wszystko i przeciągają sprawę.
Dziś wpłynęło odwołanie od poprawionych warunków zabudowy. A jutro miały się uprawomocnić.
Dla wyjaśnienia, ci sami ludzie przez prawie 10 lat ciągali się po sądach z innymi ludźmi o tą samą drogę. Przegrali!
Odechciewa mi się wszystkiego............o rozpoczęciu budowy w tym roku możemy zapomnieć.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia