Dziennik budowy - "Manuela"
28.07.2004 Ekipa w strugach deszczu korygowała dziś wczorajszy błąd. „Szeryf” nie był zbyt rozmowny. Chyba z powodu obciążenia go przez betoniarnię kosztem jednej straconej gruszki, podobno mieli próbować ją sprzedać komuś innemu – ale nie wiem co z tego wyszło. Gdy oglądałem dzisiejszą robotę późnym wieczorem, zbrojenie było już ułożone i chyba wypośrodkowane, pod nim fragment nowego chudziaka. W narożnikach dodatkowe „L-ki” z pozostałości prętów fi 14.
Wieść o naszych problemach szybko się rozniosła, bo gdy po południu dzwoniłem do znajomej hurtowni, już pytali mnie ja to było z tymi moimi ławami – w końcu Mińsk to nie Warszawa.
Mimo tego, że rano mój ojciec, dobrze znający szefa ekipy, rozmawiał z nim o wpadce i opowiadał mu jak w przeddzień wykopów sprawdzaliśmy robotę geodetyki, cały czas mam wrażenie, że nie dociera do nich fakt własnego błędu.
Jutro w miejscu błędu, ławy zostaną zaszalowane, żeby nie tracić dodatkowych m3 betonu i być może wreszcie zostaną zalane. Bardzo zależy mi, żeby przy tym być, ale jak wyjdzie zobaczymy. Nie można permanentnie spychać pracy na drugi plan pod czas budowy, bo niedługo nie będę miał za co budować.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia