Dziennik Moniki i Marcina - nasza wersja Miry
Kolejny dzień, mija to wszystko nie wiedzieć kiedy... Na szczęście zaczyna się fajny okres - dzisiaj zbankrutowaliśmy na piasku... 18 wywrotek, koparka właśnie jak widać... rozkłada.
http://image73.webshots.com/73/7/89/17/2976789170095004166GNuMpQ_fs.jpg
A tu kolejne ujęcie - jakieś 3 godziny później:
http://image69.webshots.com/669/0/99/64/2348099640095004166FdPBHG_fs.jpg
Ubijają aż miło, panów dzisiaj przekupiłam pączkami, coby mi dobrze domek stawiali ))
Nie wiem czemu, ale dusza się raduje, tak miło widzieć jak dom rośnie. Żal, bo co zbudowali to wzięli i zakopali Ale jutro dalej:
hydraulik wpada rano, więc musiałam zdecydować co i jak w łazienkach i już się cieszę normalnie, że wszystko jakoś mi się ustawiło )) Aż miło, aż miło!
A w piątek "chudziak" - nawet fajnie się przyjęło mówić tak na tzw. chudy beton. I w poniedziałek - murujemy! Mam zamiar zabrać na budowę rodziców, niech tez cegłę wmurują, ja i mąż na pewno, już się cieszę. Wiem przecież, że teraz chwile najszczęśliwsze, bo widać będzie zmiany z dnia na dzień, obym tylko znalazła czas do opisania tego... bo z tym u mnie gorzej. Pisząc to zwijam się już i żegnam, dzienniku mój kochany
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia