Dziennik budowy - "Manuela"
8.12.2004 Dziś po dłuższym przestoju znów zaroiło się na naszej budowie. Jak wcześniej pisałem ocieleniowcy pod koniec poprzedniego tygodnia wynieśli się w siną dal, gdy zabrakło wełny, a dekarz stwierdził, że bez ocieplenia lukarn nie mogą robić obróbek i muszą czekać na elewację. Ale było minęło, dziś dekarze weszli na dach i zaczęli układać dachówkę i montować okna. Do wieczora wszystkie okna po za jednym zostały wstawione i pojawiło się dość sporo dachówki. Z tym jednym brakującym oknem było małe zamieszanie, bo gdy chłopcy zaczęli je wymierzać, okazało się, że wychodzi zbyt blisko wylotu wody z bocznej rynny lukarny. Przy większych opadach woda "waliłaby" prosto w szybę i prawdopodobnie okno przeciekałoby. Jedyne rozwiązanie problemu - przesunąć okno robiąc wymiany. Sprawa dość prosta, tyle że będą dodatkowe koszty – w sumie wina leży po mojej stronie bo okno dołożyłem w ostatniej chwili i cieśle po prostu rozsunęli krokwie nie patrząc na całość dachu. Dodatkowo popołudniu okazało się, że brzegowa krokiew nad garażem lekko "tańczy" i układana dachówka zaczyna odstawać. Tym razem wezwałem wykonawcę, bo to już ewidentnie jego wina i ma sprawę z dekarzem wyjaśnić.
Nie obyło się też oczywiście bez wpadek dekarzy. Dwa Velux'y GGU są na uchwytach otwierających obtarte - bo specjaliści wyjmując je z opakowania opierali je o gołą ceglaną ścianę. Druga sprawa to to, że na moich oczach panowie trenowali podawanie dachówek na dach metodą "rzucam-złap" - co najmniej dwie sztuki w drobny mak, zanim się zorientowali, że widzę i potem już zbudowali rusztowanie do podawania. Oczywiście o wszystkim z satysfakcją powiedziałem szefowi - żeby nie było, że wszystko dookoła to partanina, a tylko jego robota to cud.
O ile przybycie dekarzy było głównym dzisiejszym pozytywem, to niestety brak ociepleniowców mocno mnie zdenerwował. Odbyłem rozmowę telefoniczną z szefem ekipy, który usprawiedliwiał się jak mógł, ale mimo to kilka mocnych słów padło z mojej strony. Ekipa w komplecie ma się stawić jutro rano. Brakująca wełna przyjechała już wczoraj, więc zaplecze mają przygotowane. Pozostaje tylko wykleić te 50m2, osiatkować i będę w siódmym niebie.
Korzystając z wolnego dnia, w dużej części spędziłem go za bieganiu po mieście i załatwianiu spraw budowlanych. M.in.: uzgodniłem w hurtowni zwrot niewykorzystanych 4 listew startowych, wstępnie dogadałem się z szefem ociepleniowców, że on weźmie na siebie te dwie ostatnie faktury, które majster od stanu surowego już nie może przepuścić przez swoją firmę (hurtownia skoryguje kupującego), zamówiłem wkład kominkowy Jotula - Panorama 18 i na koniec odwiedziłem bank i złożyłem wniosek o wypłatę pierwszej transzy kredytu (wieczorem była już na koncie).
Jak zwykle na koniec wszystkich wiadomości – pogoda. Po przejrzeniu wszystkich możliwych serwisów pogodowych wiem, że do końca tygodnia mam czas na elewację. Po niedzieli zapowiadane jest ochłodzenie – od wtorku ujemne temperatury w dzień. Mam nadzieję, że tyle czasu nam wystarczy.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia