Parterowe Ranczo :-)
Kolejny piątek. Do tej pory, sugerując się nazwami typu "dzień pracu biurowej" swoje piątki poświęcane na załatwnianie spraw budowalnych nazywałem "piątkami budowlanymi", ale chyba muszę je przemianować na "dni spraw niezałatwionych"...
Na początek okazał się, że sprawa mojego dostępu do drogi nie ruszyła z miejsca. Gmina nadal nie przyznaje się do "pasa na poszerzenie drogi". Pan z którym wszystko załatwiałem w grudniu stwierdził, że wogóle takiego tematu nie było... Szok. Na pocieszenie obiecał załatwić wszystko w przeciągu tygodnia. Jak to dobrze, że obiecałem sobie, że nie będę się spieszył!
Potem elektrownia... warunki już są, ale jakieś nie takie... jakiś system nie działa... jakiegoś dyrektora nie ma... coś tam jest źle... a wogóle to poszły do mnie pocztą... PRZECIEŻ ZAZNACZYŁEM ODBIÓR OSOBISTY!!! Aaaa... widać się zagapili... Cóż, dojdą za miesiąc... Umowę mogę podpisać za tydzień, ale to papierologii do pozwolenia na budowę nie przyspieszy.
No i najlepsze: wyłączenie z produkcji rolnej bez problemu, ale CAŁEJ działki. Wszystkim na forum wyłączają z produkcji rolnej tylko to pod zabudowę i drogi, a mi całość. Na pocieszenie mam słabą glebę, bo ineczej bym się nie wypłacił... dostałem dwie rady: mogę sobie podzielić działkę na dwie i jedną wyłaczyć z produkcji, a drugą nie... albo się do bólu odwoływać od decyzji... Szybki rachunek - czy dla 300zł rocznie opłaca się kombinować...? Jeszcze nie wiem...
Przy okazji poznałem drugich sąsiadów. Prawdziwe gospodarstwo rolne, zupełni autochtoni. Pytam o ekipę, która budowala dom w okolicy - "to nasz wujek"... kto tu ma koparkę?... "drugi wujek, stoi u nas na działce"... skąd najbliżej żwir...? "trzeci wujek ma żwirownię na podwórku"... nieźle... muszę się zaprzyjaźnić
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia