Spełnione marzenie Anety Bartka Dominia Lili Mikiego i Benia
1 2 3 Próba klawiatury ok. działa. Więc - nie zaczyna się zdania od więc...
W tej historii udział wzięli:
Bartek - czyli ja - palcodruk tej opowiastki
Anecia - vel Aneta vel Mała vel Żonka
Dominik - vel Nenek vel Synek
Lila - vel kot vel Kocia
Miki - vel pies vel Ślump vel Obślump.
Benio - vel 1/2 kota vel mały kot
Nasza historia rozpoczęła się w momencie, w którym wspólnie stwierdziliśmy, że chcemy mieć dom. Taki własny bez hałaśliwych sąsiadów, smrodu miasta itp. Wielu ludzi w takiej sytuacji decyduje się na spore inwestycje. W naszym przypadku było troszkę inaczej. Wiadomo było, że nie stać nas będzie na wybudowanie domu od zera. Nie tylko zresztą z powodów finansowych. Specyfika naszej pracy uniemożliwiała po prostu ogarnięcie tych wszystkich kwestii związanych z dopilnowaniem inwestycji, ekip majstrów i innych których nie wymienię (przez grzeczność ?!?). Owszem pojawiła się wcześniej kwestia zakupu działki Ba ! nawet mieliśmy świetną lokalizację na oku ale właściciel po zorientowaniu się w cenach rynkowych podniósł cenę z ofertowej na 2,5x większą - .. nie sprzedał ....
Tak więc jedyną opcję jaką przyjęliśmy było zaadoptowanie jakiegoś już istniejącego domu do własnych potrzeb i niejako zaczęcie budowy od stanu zamkniętego.
I tak rozpoczęły się poszukiwania miejsca, które przypadnie nam do gustu i da się tak zagospodarować aby mieć własny kąt.
Przeglądaliśmy naprawdę sporo ofert z rynku wtórnego ale większość z nich była beznadziejna a te pozostałe 20% było tragiczne.. Stan oferowanych nieruchomości zwalał z nóg. Z reguły wszystko było zaniedbane, syf kiła mogiła.
W 2008 roku po feriach zimowych przeglądaliśmy oferty internetowe pewnego biura pośrednictwa w W-wku. No i chyba coś zaiskrzyło. Pokazałem Małej chatynkę. Było w niej (tzn w chatynce bo w Małej jest od zawsze) coś wyjątkowego MIAŁA DUSZĘ. Już na fotkach wyglądała tak, że czuło się, że ktoś włożył w nią sporo pracy. Najciekawszy był fakt, że nie kontaktując się z pośrednikiem tego samego wieczoru zapakowaliśmy się w autko i wyruszyliśmy na poszukiwania domku. .... I ZNALEŹLIŚMY Go !!!
Pokrótce..
Po kontakcie umawianiu oglądaniu oglądaniu jeszcze raz oglądaniu ... paru nieprzespanch nocach (negocjacje w małżeństwie są pracochłonne), konsultacjach z Nenkiem, zwierzakiem itp. nadszedł czas na decyzję....
KUPUJEMY!!!!!!!
ALE.....
Gdyby to w ten sposób wyglądało to nie byłoby interesujące i historia zakończyłaby się w tym miejscu.
Było parę Ale..
Domek możemy odebrać po okresie ok. roku jeżeli wszystko pójdzie tzn dotychczasowi właściciele się spokojnie przeprowadzą, procedury pierdoły itd.
Musimy w międzyczasie sprzedać swoje mieszkanko i rozejrzeć się za kredytem...
Ale za nim o tym oto bohater naszej opowieści....
http://skelpie.eu/Murator/Chatka.jpg" rel="external nofollow">http://skelpie.eu/Murator/Chatka.jpg[/img]
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia