Spełnione marzenie Anety Bartka Dominia Lili Mikiego i Benia
Pokrótce....
Przeprowadzka była burzliwa i wszyscy czekaliśmy na moment, w którym cała ekipa sobie pojedzie i będzie można odsapnąć. Po przyjeździe do domku rozpoczęło się klasyczne zamieszanie przeprowadzkowe. Nie będę się tu rozpisywał bo wiekszość Was zna to z praktyki :).
Przeprowadzka dobiegła końca....
Kilka pierwszych dni zajęła nam inwentaryzacja bieżących spraw. Zapoznanie się z sąsiadami. Uff! na szczęście są w porządku. Ustaliliśmy, kolejność remontów. Na pierwszy ogień szedł cały parter tzn. Hall, kuchnia, klatka schodowa (w sumie to już nie parter :).Salon, łaziena dolna... Nie wiedzieliśmy, że dopiero się zacznie grubsza robota...
Od dłuższego czasu stwierdziliśmy, że ktoś musi nad nami czuwać, bo wiele spraw układało się po naszej myśli zupełnie nieoczekiwanie bądź w sytuacjach wręcz beznadziejnych. Zanim się przeprowadziliśmy zastanawiałem się z Małą jaką ekipę weźmiemy do remontów. I tak się fajnie złożyło, że kilka miesięcy temu dowiedziałem się, że mam wujka, o którego istnieniu w ogóle nie wiedziałem, a jest on świetnym specem w branży remontowo budowlanej - jeździł na kontrakty zagraniczne itp. Fajnie jest mieć takiego wujka :):)
Dogadaliśmy się, że wujek wejdzie do nas od połowy kwietnia i zacznie sobie dłubać. Jako, że siedzieliśmy na walizkach to na pierwszy rzut poszedł remont garderoby.
W międzyczasie stwierdziliśmy, że cieknie nam dach... i to nieźle - wiadomo, że ten sezon był dobrym testem dla dachów ze względu na wspaniałą deszczową pogodę. Kilka razy zdarzyło się, że biegałem z garami po poddaszu bo siąpiło. Wiedzieliśmy, że dach nie jest idealny i trzeba będzie zmieniać go .. kiedyś tam ... Ale w zaistniałej sytuacji to kiedyś tam okazało się JUŻ ZARAZ !!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia