Z zasady - SADY :) Budowa YaMarzeny i Wojtka
Owszem, ekipa się pojawiła, ale mam ochotę przyswoić sobie w trybie ekspresowym kilka siarczystych zwrotów...
Ale po kolei. W ostatnim etapie wybierania firmy do stanu surowego na placu boju pozostały już tylko dwie. Cena różniła się nieznacznie, ale nam zależało bardziej na czasie. Wygrał w końcu człowiek, który obiecał rozpoczęcie prac w przeciągu trzech dni. Zaraz zaczną, potem postawią barakowóz, ruszą z kopyta że ho ho! Ho ho... płakać mi się chce... Oczywiście nadal kończą inną budowę Do nas przysłali dwóch totalnych lewusów do kopania fundamentów pod garaż. Kopacze to prawdziwe "fachury", o czym świadczą przekrwione oczy, nieświeży (hmmm, to raczej delikatne stwierdzenie) oddech i zapach (czytaj smród) ciała świadczący o braku kontaktu z wodą przez ostatnie pół roku. O ile przy swoim szefie jeszcze nic nie mówili, to jak przyjechałam dzień później sama to od razu się zaczęło.
Osoby dramatu: Lewus1 (L1), Lewus2 (L2) i Ja (ja ):
L1: a dzieńdoberek szefowo, niech pani popatrzy jak żeśmy tu wszystko ślicznie pokopali
ja: (patrzę)
L1: a ten szef co to nas wynajął, żebyśmy u Pani pracowali to nam dzisiaj na dwóch dał 20 złotych na śniadanie, nawet na fajki nie starczyło (tutaj dramatyczny gest rozdzieranej koszuli)
ja: (patrzę na reklamówkę z piwkiem i już wiem, co było na "śniadanie")
L1: a ten szef skurczybyk jeden, po ciepłych krajach sobie lata, a człowiek nie ma co do granka włożyć
ja: ("raczej wlać" myślę sobie)
L2: to może szefowa dałaby 20 zł na papierosy?
ja: nie mam przy sobie pieniędzy
L1: szefowa da, a wtedy się dogadamy i my szefowej za pół ceny tę chałupę postawimy, po co nam ten szef?
ja: (ossszzz kurcze!!!! ) na głos: niestety, mamy podpisaną umowę
L2: te cholerne umowy, z nami szefowa nie musiałaby niczego podpisywać, nam się wierzy na słowo
ja: ("jasne, a dom tez byłby raczej tak na słowo") na głos: no niestety, może innym razem (kurcze, ja to chyba za miła jestem )
A teraz efekt jest taki, że zaczynam się bać jechać dzisiaj na budowę - a jak znowu mnie dopadną lewusy i będą żebrać o pieniądze? "Trzeba twardym być, a nie miętkim" jak pisze nurni w swoim dzienniku, zacisnę zęby i będę twarda nie przymierzając jak Roman Bratny Dopiero teraz w pełni doceniam fachowców od Legalettu: szybko, sprawnie i jakoś tak... nowocześnie
No i właściwie nic się nie robi na budowie... Lewusy lewusują, ja się niecierpliwię, inne budowy się kończą... Już wiem, co przeżywa zaba_gonia i Martka... Nie mam pojęcia, kiedy ekipa ma zamiar wejść "na poważnie"
Ale są i jasne przebłyski. Dzięki Jagnie (a właściwie dzięki Pawłowi Jagny) mam już załatwionych ludzi do zrobienia ogrodzenia. Zaczną w następny poniedziałek. Po analizach kosztów (heh, jak to brzmi) stanęło na planie minimum, czyli podmurówka, słupki i spawane przez mojego tatę przęsła z kątowników. Jak się odpowiednio daleko stanie, to nie będzie wyglądać tak źle
Dosyć pisaniny, jadę na budowę... Trzymajcie za mnie kciuki :)
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia