Codzienny Dominiczki i Tomeczka
No i mamy Nowy Rok. Chyba należałoby rok poprzedni jakoś podsumować.
Wiele się wydarzyło. Moja natura jednak pozwala mi pamiętać tylko wydarzenia dobre. Złe z mojej pamięci WYMAZUJĘ
Jednym z najbardziej burzliwych wydarzeń, do których doszło, było oczywiscie wybudowanie naszego domu. Obfitowało w wiele emocji, radosci...i udało się.
Ale chyba jeszcze ważniejszym wydarzeniem były (a stało się to 28 grudnia, w piątek, 2007 roku) nasze zaręczyny .
Przy temperaturze -10 stopni, na naszym poddaszu, wypełnionym świeczkami (a było ich 38- nie mogłam się powstrzymać i musiałam policzyć) i płatkami róż, Tomasz poprosił mnie o rękę. Nie mógł wybrać lepszego miejsca. Płakałam, płakałam, a później, jeszcze przez 1,5 godziny rozkoszowaliśmy się sytuacją, zajadając, przygotowaną przez Tomka kolację (w mrozie, ale z rozgrzanymi serduchami).
Nie zapomnę tego do końca życia.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia