Spóźniony dziennik Czupurka
Rok 2004
01-07 luty
- z końcem stycznia opuściliśmy mieszkanie i przenieśliśmy się do
rodziny. narazie nie jest źle.
- elektryka - wyszło ładnie, właśnie rozliczyłam się za materiały i
tu, zgrzyt. Miało być 1 tys., a wyszło 2.7 tys. Skąd taka rozbieżność?
ponoć na początku mówiłam: gniazdko tu, tu i tu, a potem wyszło
gniazdko tu, tu, tu, tu, tu itd. + 2 razy internet, 3 razy tv, wymyślanki na
zewnątrz.
mam nauczkę, tak kończą się rozmowy gdy nie ma kosztorysu.
Jedno co pozytywne, to elektrykowi nie spieszy się z zapłatą za robotę. powiedział:"mogę poczekać, bo jak się pani rozliczy to, nie będzie mi się chciało wracać".
- ogrzewanie - pierwsza przymiarka do wyceny (niestety projektantowi wyszło, że bez wspomagania grzejnikami się nie da). Wracam do firmy z piecami, żeby szczegółowo rozpisali kosztorys i...
jak w temacie elektryki - przy szczegółowej specyfikacji już wyszło 1 tys. drożej wrrrrr
chyba dostanę zawału. dobrze mówili inni, ściany pójdą najszybciej, a wykończeniówka, naprawdę wykańcza.
wracam do projektanta, który mówi, że i tak powyższa wycena nie jest kompletna (mam doliczyć z 1,5 tys.).
chce mi się płakać, wszyscy mają mnie za kompletną idiotkę
podzieliłam się wszystkimi wątpliwościami z mężem. wysłuchał moich argumentów i wątpliwości, pomyślał chwilkę i...
jejku u niego wyszło wszystko tak prosto: jeżeli chcemy tylko podłogówkę? to ma być tylko podłogówka i niech projektant to weźmie pod uwagę.
i co? i wziął i wyszło, że się da, a my będziemy mieli w kieszeni forsę zaoszczędzoną na niezliczonej ilości mieszaczy i grzejników.
jak to dobrze, czasami poskarżyć się głośno, nie da rady wszystkiego samej, a ja chyba zbyt szczegółowo wszystko rozdrabniam.
- luksfery - osadzone. wygląda naprawdę ładnie, jestem zadowolona.
jednak nie jestem. przy bliższych oględzinach wychodzi, że co któryś jest niemiłosiernie porysowany.
moja rozpacz sięga zenitu, rozszarpię wykonawcę.
ale nie chcąc ostatecznego, czyli rozwalenia wszystkiego młotkiem i powieszenia majstra, znalazłam rozwiązanie.
od zaprzyjaźnionych szklarzy dostałam proszek, który w połączeniu z wodą i tarczą z filcu powinien zlikwidować rysy.
pierwsza próba majstra nie udana - może nie wie jak się do tego zabrać - spróbujemy w późniejszym terminie, jak wyjdą tynkarze.
- tynkarze - z kalkulacji wyszło, że taniej będzie z maszyny, cementowe. rzuciłam temat na forum, obdzwoniłam posiadane numery.
wybrałam firmę od Joasi Jasia.
weszli w czwartek. w sobotę wizyta na budowie - tynki się robią, kurcze wyglądają naprawdę ładnie, narożniczki jak żylety.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia