Dziennik budowy domu moich marzeń
Dzisiaj na moją budowę wjeżdża wreszcie sprzęt ciężki aby zepchnąć czarnoziem spod przyszłego budynku. I pewnie to będzie tyle na następny tydzień. Ciągnie się ta moja budowa jak "flaki z olejem" A ja głupia myślałam, że w tym roku uda nam się przykryć budynek. Niestety, przez brak prądu nie zcięliśmy na czas drzewa na dach i tym sposobem nasz "dach" spokojnie rośnie sobie w lesie do przyszłej wiosny, a może tylko do jesieni tego roku.Ale nie ma co marzyć, gdyby nie opieszałośc urzędników i oszczędność zakładu energetycznego prąd byłby już na naszej działce. Nie wiem czy należy mieć nadzieję, że linię rozbudują do jesieni? Jeżeli tak to dach będzie ścięty jesienią i przez zimę będzie dosychał, a wiosną następnego roku przykryjemy dom.
Mam jeszcze jeden problem na dziś: jak namówić mojego męża, aby zgodził się ze mną i zalał ławy betonem z gruszki z betoniarni?
Mąż chce ławy robić sposobem gospodarczym czyli sam!!
A już widzę jak to długo potrwa.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia