Spóźniony dziennik Czupurka
Rok 2004
23 lutego
nie będzie ciepłej wody ani grzania, po prostu się nie uda
z c.o. i c.w.u. walka trwa.
w sobotę spotkałam się z firmą. siły były wyrównane: ja z mężem i dwóch przedstawicieli.
po 2 godz. rozmów byłam wściekła, że biorą mnie za idiotkę. ja im pytanie o markę pieca, a oni, że tajemnica handlowa i powiedzą jak podpiszę umowę (sic!), my o podłogówce, a oni że w Danii się nie stosuje, że deski się nie nadają (a kto im kurka mówił, że będą deski?!).
mężowi nie podobali się wybitnie (a szósty zmysł nigdy go nie zawodzi).
cena: robota + cały osprzęt w tym piec francuski (pewnie divall) 23k, a za przyłącza (granica-dom) 15k. (ha, ha, ha, czy ja jestem jakiś carington?)
niepotrzebnie nerwy sobie zszarpałam, a zamiast napaść na nich, w drodze powrotnej kłóciłam się z mężem (dobrze, że szyby w samochodzie były pozamykane ). ale co do jednego byliśmy zgodni: nie bierzemy ich!
ta budowa mnie wykończy
hurtownia, która pozostała na placu boju czuję, że coś kręci. przesłali mi w piątek na emaila zestawienie (ceny przystępne), ale nieopatrznie wysłali w drugim arkuszu inny kosztorys, który różnił się znacznie: tak do cen, użytych materiałów jak i udzielonych rabatów.
RATUNKU TRZYMAJCIE MNIE!!!!
stanęło na tym, że wiem, że nic nie wiem.
zaczynam od początku. wsiadam na internet i sama sobie wyszukam piec oraz te wszystkie inne bajery, a hydraulika zatrudnię osobno.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia