Marzenia o własnym... podwórku
Dziś zrobiliśmy 2 malutkie kroki do naszego domku.
Mieliśmy dziś spotkanie z potencjalnym kierownikiem budowy. Człowiek polecony jako sprawdzony i solidny. Gość jest w porządku. Posiedzieliśmy godzinkę nad projektem i kosztorysem, pogadaliśmy. Może się zająć budową. No i fajno. Będzie musiał się fatygować Kilka kilometrów, ale ustaliliśmy a właściwie sam zaproponował, że przy takim dość prostym domku będzie wpadał jedynie na każdy ważny moment budowy no i w razie naszych wątpliwości również przyjedzie. Cena chyba rozsądna? - 500 zł. Dał kilka namiarów na sprawdzone ekipy, z którymi współpracował. Powiedział żeby porozdawać im projekty do wyceny (słynny casting budowlany, spodobało mi się to określenie na tym forum).
Zastanawialiśmy sie też jak wybrnąć z kwestii podmokłej, gliniastej działki. Powiedział że na wiosnę może być problem z wykopami i żeby fundamenty zrobić i zabezpieczyć już na jesieni. W to nam graj. Tylko czekamy ciągle na mapki do celów projektowych, a potem na gotowy projekt (stale poprawiany) no i na pozwolenie. Oby bez problemów, ale jakoś w to nie wierzę...
W każdym razie coś drgnęło. Żoneczka zadzwoniła od razu do pierwszego na liście wykonawców. Zarobiony obecnie przeokrutnie, ale na wiosnę nie ma sprawy. Fundamenty jakoś może się da zrobić na jesieni. Fajnie by było :), aby tylko załatwić formalności i trzymać kciuki za złotą polską jesień. Myślę że deszcze wyczerpały limit roczny i w październiku pogoda pozwoli na wykonanie fundamentów bez taplania się w glinie. Wolałbym mieć stabilny gruncik po zdjęciu humusu a nie staw hodowlany.
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia