Marzenia o własnym... podwórku
Zaczęło się odliczanie. Dziś, ostatniego dnia lata pani architekt złożyła w naszym imieniu wniosek o pozwolenie na budowę. Zobaczymy jak dużo czasu zajmie naszym mińskim urzędnikom sprawdzenie papierologii i wydanie pozwolenia. Czas start.
A spotkanie z potencjalnym wykonawcą w sobotę. Nie chciał podać ceny ogólnej. Mówił przez telefon że wyliczył szczegółowo, ale prosił o spotkanie żeby sie dopytać co i jak chcemy. Jestem baaardzo ciekawy ile sobie krzyknie za nasz domek...
W tym tygodniu, naciskany przeze mnie od miesiąca pan studniarz, miał nam coś wywiercić, aby woda była na potrzeby budowy i przyszłego ogródka (myślę o rurze fi 110 mm i pompie zatapialnej za 100-200 zł). Jak na razie na działce nic sie nie dzieje. Tyle co sobie popiszę...
Chociaż... zasiałem trochę trawki i śliczniutka urosła. Nawet raz skosiłem pożyczoną kosiarką (pierwszy raz skorzystałem ze swojego działkowego prądu). Ale frajda :)
ps. Kupiłem dziś październikowego Muratora (bez niego się przecież nie pobuduję i nawet zobaczyłem tam swój post o drzwiach z naszego internetowego forum... No, no - frajda namber dwa!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia