Marzenia o własnym... podwórku
Niewiele, niestety się zmieniło. Oczekujemy na PNB, a w tym czasie szukamy ekipy, rozmawiamy z murarzami itd. Do tej pory nie braliśmy pod uwagę budowania sysyemem gospodarczym, głównie ze względu na brak czasu. Jednak jak wiadomo było (a ja naiwnie wierzyłem że to nie prawda) cena ekip-firm budowlanych jest o połowę wyższa od roboty "pana Kazia" z pomocnikiem. Mimo braku czasu jak i znajomości zawiłości techniki budowlanej zdecydujemy się jednak na "pana Kazia". Zbyt prosty dom, żeby wywalać kupę kasy na utrzymanie pracowników jakiejś (być może nawet solidnej) firmy.
Stwierdziłem że wystarczy solidny kierownik. Wyjdzie dużo taniej :)
Papierologię co prawda załatwia pani architekt, ale już dzwoniła z dwoma problemami. Pierwszy wydumany przez Starostwo. Kolejny raz piszą bzdury. Kiedyś napisali, że to działka rolna . Tym razem że działka leży poza planem zagospodarowania przestrzennego i potrzeba wystąpić o warunki zabudowy. Na szczęście pani architekt sama to wyjaśniła że jednak plan jest.
Drugi problem - ten akurat przeczuwałem, niestety - warunki z zakładu energetycznego są nie takie jak potrzeba. Fakt, kiedyś brałem warunki na prąd dla potrzeb ogrodniczych. Okazuje się że musi być zaświadczenie o zmianie przeznaczenia prądu. Wystąpiliśmy już o to. Mam nadzieję że to tylko formalność i będzie już z górki. Chcemy jakoś przyspieszyć uprawomacnianie. Może sami pobiegamy po właścicielach sąsiednich działek i pozbieramy ich podpisy że nie wnoszą sprzeciwu. Zawsze to tydzień lub dwa do przodu. Poza tym nasz namierzony "Pan Kazio" mógłby już zaczynać fundament, bo jak pogoda sie rypnie to będzie "po ptokach" na tej działce...
Jeszcze umowy z nim nie spisałem, bo do końca nie wiem czy go weźmiemy, ale cenę krzyknął rozsądną. Niestety bez dachu. Może za to polecić cieślę i blacharzy, no i drewno tanie ze znajomego tartaku. I piach do zasypania fundamentów nie za drogi. Więc plusów może i by się uzbierało, tylko ja jakiś taki nieufny się zrobiłem po tych wszystkich przygodach z pseudofachowcami, o których tyle się nasłuchałem i naczytałem...
Na razie hibernacja. Będzie pozwolenie to się zacznie podejmować jakies konkretne decyzje.
A kibelek prawie ukończony, ale leżakuje sobie w blaszaku bo mi go szkoda na deszcze wystawiać
0 Comments
Recommended Comments
There are no comments to display.