Marzenia o własnym... podwórku
Udało się wreszcie zdobyć właściwe warunki z Rejonu Energetycznego. Starostwo dało nam termin do 15 listopada na uzupełnienie dokumentacji. Wszystko zostało w kilka dni wychodzone, wyproszone, głównie przez żonę, wydzwonione po kilka razy dziennie czy już jest podpis szanownego pana derehtora oddziału. No więc wczoraj nasza pani architekt, która zajmuje się papierologią, dostała od nas ten dokument, czyli nowe warunki na prąd i dziś już nawet dzwoniła, że w poniedziałek możemy się spodziewać pozwolenia na budowę! No kurczę, fajnie by było, tym bardziej, że śnieg lubi teraz popadywać, a działeczka oczekuje fundamentów jak spragniony wody.
Umowy z majstrami jeszcze nie mamy. Tych tańszych gości po pierwszym zachwycie ceną i przemyśleniach odpuścimy sobie. Obecnie brany pod uwagę majsterek wygląda i robi poczciwie, a co do ceny to mamy niebawem podyskutować. Opiera się co do wylewania chudziaka (że to niby nie stan surowy), ale myślę że zgodzi się na moje "ekstrawagancje" w umowie :) jak np. lany wieniec na ścianie fundamentowej, bo przecież wszystko jest do zrobienia, tylko kwestia kasy. A najważniejsze że zrobi nam dach z pełnym deskowaniem i pokryciem papą. Zależało mi na tym deskowaniu, bo jakoś tak pewniej jak nad głową oprócz blachy są deski a nie tylko sama folia. Wykorzysta się może dechy z szalunków (po cemencie żadna cholera ponoć nie atakuje, więc impregnacja niepotrzebna).
Najgorsze to uprawomacnianie i zgłoszenie do nadzoru (zwykła 3-tygodniowa strata czasu). No, aby tylko pogoda się utrzymała... Fajnie byłoby zrobić sobie (a przede wszystkim żoneczce) na gwiazdkę prezent w postaci fundamentów naszego przyszłego domu . Hm, kto by pomyślał, że ja się będę budował... Ale jaja !!!
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia