Marzenia o własnym... podwórku
Poranny telefon od majstra (zaczynam się ich bać), żeby przywieźć im styropianu 4 cm jako wypełniacza do stropu No weź człowieku kup i przywieź im styropian! Zaczyna mnie to wkurw... Drut wiązałkowy się skończył, dzwonił że na gwałt potrzebny, jak by człowiek nic innego nie robił tylko czekał pod telefonem, co tam majstrowi jeszcze nagle zabraknie. Zero planowania Na szczęście mam obrotną żonę, która zorganizowała styropian i transport więc za godzinę mieli go na budowie...
Bardziej wkurzyło mnie coś innego. Zaczęli podlewać swoim betonem cegły w stropie żeby się jutro nie porozjeżdżały przy zalewaniu z gruchy . Po jakiego grzyba!? To już nie będzie monolit lany cały jednocześnie tylko spód stropu zalany dziś a cała górna reszta jutro . Ja nie wierzę że gdzieś ktoś na świecie tak jeszcze robi. To po co ja się ładuję w pompę i gruchę żeby przyjechał metr betonu na budowę? Pojechałem do nich zły jak piorun ale majster się gdzieś zwinął, zostawił murarzy żeby zalewali te cegły i porozkładali na nich ten styro . Mam nadzieję że kiero o tym wie lub to zobaczy, o ile przyjedzie na zalewanie. Jeszcze przecież nie podpisał stropu...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia