Marzenia o własnym... podwórku
Majstry zażywają chyba jakieś środki spowalniające, bo w pięciu chłopa odeskowali dziś tylko około 40 m2 dachu przez cały dzień. Prostszej roboty chyba nie można sobie wyobrazić, ale trudno. Mi się nie spieszy a majster ciągle narzeka że od 2 tygodni powinien być już na innej budowie.
Spiąłem się z nim dziś za połączenie krokwi z jętką. Cieślą nie jestem ale pojechali chyba po łatwiźnie bijąc jętki bok do boku. Zamiast podpierać krokwie jętka wisi na gwoździach i śrubie. Majster mówi że nie chciał osłabiać krokwi zaciosami Mógł przecież ubić pod spodem z "nausznikami" wtedy jętka spełniała by chyba swoją rolę rozpierania krokwi pod ciężarem dachówki a teraz pracować będą tylko gwoździe i śruba na ścinanie. Już widzę te popękane podwieszane sufity gdy wejdę na stryszek wrzucić sanki
Ale jak zwykle stara śpiewka: "tak robił zawsze bo tak się robi" i weź z nim gadaj...
Chyba wyrzucę wszystkie podręczniki budowania domu i w pełnej niewiedzy będę z zachwytem podziwiał ciężką pracę zatrudnionych przeze mnie fachowców. Bo jeszcze sporo ich przewinie się przez tę budowę a ja nie chcę umrzeć na zawał
http://www.komiksownia.republika.pl/dzialka/26_06_07_poddasze.jpg
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia