Marzenia o własnym... podwórku
Umówiłem się dziś rano na nawożenie ziemi. Nawet zdemontowałem wczoraj (telefonicznie, rękami ojca) część ogrodzenia, ale dziś po inspekcji na miejscu wykopu, razem z kierowcą i koparkowym okazało się, że ta polecana nam ziemia to syf, glina ze śmieciami. Ktoś sobie nawoził działkę czym popadnie, a my liczyliśmy, że na tym leśnym terenie jest ładna wierzchnia warstwa. Klops, szukamy dalej Szkoda tylko pogody, bo sucho - dojazd lux.
A już witałem się z gąską... I ta wymarzona równa trawka na wiosnę, żeby z rodzinką przyjechać, dzieciakom piłkę rzucić i się nie martwić że brodzić będą w gliniastych kałużach, bawić gwoździami i tłuczonym szkłem
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia