Miesięcznik Murator ONLINE

Skocz do zawartości
  • wpisów
    89
  • komentarzy
    0
  • odsłon
    189

Spóźniony dziennik Czupurka


czupurek

449 wyświetleń

Rok 2004

 


01 czerwiec

 


małżowinka odebrany i już w domowych pieleszach

 

 


tarasy - robota rozpoczęta.

 


wyszło, ze tego tarasu to, będzie coś ok. 60m2. forum stwierdziło, że buduję lądowisko

 


dodam, że dość kosztowne, no ale bez tarasu się nie da.

 


mam glinę jak narazie i na jesień przyjdzie mi brodzić po kolana w błocie, tzn. wpierw otworzę drzwi z salonu lub oranżerii, potem wykonam z ramy skok pół metra w dół, prosto w błocko.

 


więc chyba poświęcę tą 5 cyfrową kwotę i wyleję ten taras. a potem, jak brać forumowa będzie przylatywać do mnie na piwko, to będzie gdzie posadzić maszyny.

 

 


no to, dzwonię do majstra negocjować cenę robocizny (z szacunków Didi wychodzi cosik ok 2,4k).

 


telefon do majstra:

 


ja: - zastanowił się pan ile chce za ten taras?

 


on: - oj dużo roboty, dużo i te schody na całej długości i szerokości, oj dużo.

 


- wiem, że dużo, no to ile?

 


- ..............

 


- no ile?

 


- 3 balony.

 


- ..................?

 


- 3 tysiące.

 


- co! tak dużo! nie mam, nie dam, musi być miej!

 


- a inni biorą więcej.

 


- no i dobrze niech biorą, ale nie ode mnie. trzeba coś spuścić.

 


- no to, 500 mniej.

 


- nadal za dużo. muszę podzwonić po innych. a pan się przez ten czas zastanowi. zadzwonię jeszcze raz.

 

 


jak odłożyłam słuchawkę, no to byłam niepocieszona (tyle kasy do wydania), więc pomyślałam zagram vabank. po jakimś czasie dzwonię jeszcze raz:

 


ja: - szefie, kurka za drogo. daję 1.500 i ani grosza więcej.

 


on: - oj.... a z czego ja zapłacę chłopakowi, jeju.

 


ja: - nie wiem z czego, jakoś się podzielicie. a wogóle to, negocjuj

 


wychodzi na to, że nie zrozumiał ostatniego zdania, bo:

 


on: - dobra zgadzam się, najwyżej sam będę robił

 


 


ale powiem, że mimo mojego duuuużego zadowolenia, trochę mi głupio

 

 


po ustaleniu ceny robocizny, zamówiłam 4 wywroty piachu.

 


po południu zajeżdżam na budowę, a tu piaseczek ładnie pod same drzwi balkonowe usypany i czeka na zagęszczanie.

 


majster, solo, odwalił kawał dobrej roboty (jedną wywrotę piachu przeniósł sam) i wieczorkiem był półprzytomy. a że dzień dziecka to, dostał browarki na pokrzepienie (i od raz pomogło).

 


zupełnie inna perspektywa teraz jak się wychodzi z salonu - żadnych skoków spadochronowych w dół.

 

 


02 czerwca

 


sufity - po pewnych perypetiach komunikacyjnych (wcięło maila z zamówieniem) płyty i cały osprzęt ma wylądować dzisiaj na budowie.

 


od jutra wielka akcja sufitowa.

 

 


reasumując, budowa obudziła się z zimowo-wiosennego letargu

0 komentarzy


Rekomendowane komentarze

Brak komentarzy do wyświetlenia

Gość
Add a comment...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.



×
×
  • Dodaj nową pozycję...