Marzenia o własnym... podwórku
Ale się narobiłem, ojeeejuuuniuuu.
Poszedłem dziś na całość. Prawie cały dzień na działce z przerwą na obiad. Zacząłem od spotkania z panem, który podłączy nam wodociąg. Policzy nam 40 zł z metra (około 15 metrów) plus wodomierz, zasuwa, zawory (500zł). Papierologię bierze na siebie a inwentaryzację powykonawczą możemy zrobić później, razem z domem, żeby nie mnożyć kosztów. Tyle Pan Wodociąg.
Potem trzaskały mi odciski na rękach jak razem z ojcem zabrałem się za wyrównywanie zakupionej wczoraj ziemi (działeczka znowu trochę się podniosła).
Potem był pan od alarmów z firmy ochroniarskiej i umówiliśmy się na montaż alarmu w tym samym dniu co montaż drzwi i okien. Bingo! O to chodziło Pan Alarm skasuje nas na 3 tysiączki ale będzie dobra centralka z nadajnikiem i duuuużo czujek.
A na koniec dnia zabraliśmy się, tym razem z teściem, do wycinania bruzd pod kable. Poszło dość szybko, bo tylko przewody w pionie. Diaxem dwa równoległe cięcia na głębokość 20 mm a potem odłupywanie młoteczkiem i bruzda gotowa. Dobrze, że nie było okien. Przeciągi wysysały z domu biały pył i chyba pół wsi zakurzyliśmy. Ale przynajmniej mam pewność że nie będzie na tynkach gipsowych tłustych smug od kabli
Wetniemy chyba jeszcze rurki od odkurzacza centralnego. Teraz jedyna okazja, bo potem to już moge tylko żałować, że nie przewidzieliśmy tego fajnego wynalazku...
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia