Marzenia o własnym... podwórku
Zakupiłem rolkę streczowej folii i zabrałem się za oklejanie drzwi zewnętrznych. Z kolei nauczony doświadczeniem po tynkowaniu mieszkania, pozrywałem z ram okiennych ochronne taśmy montażowe, by nie mieć potem scyzorykowej dłubaninki (po obróbkach glifów). Powierciłem też tymczasowe odbojniki przy drzwiach, bo moje Gerdy otwierały się o... 180 stopni, więc po jakimś czasie nieciekawie mogłyby wyglądać.
Zajrzałem do zbiornika na szambo z obawą, że zobaczę wodę, ale były tylko pozostałości po opadach. Czyli przez 3 dni wody nie naszło , znaczy może i szczelne...
Dostałem telefon od przedstawiciela firmy Zapolski, że pamięta o moich pozostałych dachówkach i do miesiąca postara się je zabrać i rozliczyć. Fajnie by było. Choć już myślałem, że dzwoni, by dziś zabrać... Nie ukrywam, że chętnie pozbyłbym się ich jak najszybciej, bo trochę mi przeszkadzają. Dekarz obiecał kiedyś, że mnie jeszcze odwiedzi w cieplejsze dni i przyklei taśmy kalenicowe oraz sprawdzi dokładnie stan dachówek. Po szoku, jaki przeżyliśmy na widok "szachownicy" na dachu, nie wyobrażam sobie, by jeszcze mogło być z nimi coś nie halo po tak lekkiej zimie
Po wykopkach wodociągu w drodze pozostał rozjeżdżony dół. Żonka wzięła więc wykonawcę za... krawat i jutro rano ma naprawić, bo mi sąsiedzi dzień dobry przestaną mówić
0 komentarzy
Rekomendowane komentarze
Brak komentarzy do wyświetlenia